sobota, 22 grudnia 2012

Rozdział 5

- Słucham...?- Mój głos był pełen przerażenia...
-Nasti to ty? 
- Tak Lou to ja coś się stało? - Odetchnęłam z ulgą aż chyba Louis słyszał po drugiej str. 
- Nie nic, a właściwie jednak coś. Bo jest sprawa. I tylko ty możesz nam pomóc. 
-No słucham Cię co się stało? 
- Bo Hazz tzn byliśmy na piwie z Harrym i na jednym się nie skończyło , Harry jest w fatalnym stanie a nie możemy wrócić do domu bo nas menager zje żywcem jak znowu Harry wróci w takim stanie. I tu się nasuwa moja prośba do Ciebie czy byś nas przenocowała ? 
Zastanawiałam się chwile jak ich przenocuje a raczej gdzie będą spać. 
- Nasti proszę... jesteś jedyną osoba która może mi pomóc. 
W Louisa głosie było słychać błaganie, przesądziło to o mojej decyzji. 
- Zaraz Ci wyślę adres sms. ok ?
- Jasne , dzięki bardzo!
Odłożyłam tel i poszłam wyjąć drugi komplet pościeli dla Harry'ego i Louisa. Będą spać w dużym pokoju. 
Wszystko było już przygotowane gdy usłyszałam dzwonek do drzwi. Podeszłam szybko i je otworzyłam widok jaki ujrzałam był śmieszny. Louis starał się trzymać Harry'ego ale jak mnie zobaczył to biedny loczek prawie mu z rąk wypadł co spowodowało to że się przebudził. Podniósł lekko głowę i spojżał na mnie tymi swoimi pięknymi oczętami. I momentalnie zaczął  udawał trzeźwego. Wyprostował się chwiejąc się poprawił loki i z uśmiechem na twarzy rzekł.
- Witam piękną panią. - powiedział podając mi rękę.- Spojrzałam na Lou a on tylko wzruszył ramionami.  
- Witam pana wieczorową porą. 
- Harold jestem miło a to mój towarzysz Louis. 
Louis spojżał na niego jakby pierwszy raz loczka na oczy wiedział 
- Louis może wejdziecie zanim pobudzi cały blok co ?
Louis przytaknął głową , przerzucił sobie ramie Harry'ego na swoje barki i zaczął się kierować w stronę mieszkania. 
- Weź go rozbierz i połóż na kanapie. 
- Sam się potrafię rozebrać! - Zaczął się bulwersować curly- I całkiem dobrze mi to wychodzi. 
Najpierw próbował ściągnąć marynarkę ale coś mu nie wychodziło to zabrał się za buty. Gdy upadły na podłogę z lekkim odgłosem uderzenia o podłogę, Harry się nad mini nachylił i  przytykając palec do ust kazał być im cicho. Spojrzeliśmy tylko na siebie z Louisem z uśmiechami na twarzy, całkiem zabawne przedstawienie nam zaserwował Hazza. 
- Może jednak mu pomogę. 
- Chyba tak bo do jutra mu się nie uda rozebrać ale chociaż swoje buty udało mu się uciszyć. 
- Jakiś plus. 
- Herbatę chcesz czy może coś zimnego?
-Herbatę poproszę.
Louis ogarniał Harry'ego a ja w tym czasie patrzyłam jak Louis opiekuje się młodszym przyjacielem, był taki delikatny i wiedział co ma robić. Gdy woda się już zagotowała zaprosiłam Lou do sypialni bo Harry zajął kanapę w pokoju. 
-Czuj się jak u siebie w domu. Mało tu miejsca ale chociaż jest własne. 
- Chociaż się nie zgubisz tak jak Niall u nas w domu.
- Co? Niall się gubi u was w domu? To co wy tam labirynt macie ?
- Na początku jak się wprowadziliśmy to się trochę gubił ale teraz ma mapkę i już jest dobrze.
- Wy to jesteście udani.
- No co, po prostu dobrze się bawimy.
Puściłam chłopaka przodem i po chwili sama do niego dołączyłam. Zastałam go w pokoju oglądającego moją ścianę.
- Masz mapę świata narysowana na ścianie ?
- Spostrzegawczy Lou jesteś.
- A te zdjęcia?
- To są zdjęcia z miejsc w których już byłam.
- A te puste?
- Lou co ty taki ciekawski?
- No co tylko pytam...
- Te puste czekają na zdjęcia, mam kiedyś w planach pojechać do tych miejsc.
- A gdzie byś chciała najbardziej pojechać?
Pokazałam palcem na pustą ramkę znajdującą się gdzieś na oceanie Spokojnym.
- Co tam jest?
- Przeczytaj.
- Bora - Bora?
- yhym.
Chodź siadaj a nie tak stoisz. Podałam Louisowi jego herbatkę i sama ległam się na łóżku. Louis niepewnie ale usiadł koło mnie po drugiej stronie łóżka. Zaczeliśmy rozmawiać o naszych planach na przyszłość , marzeniach , podróżach. Skakaliśmy z tematu na temat co chwile uciszając się jeden przez drugiego żeby Harry'ego nie obudzić. Po takiej gadaninie padliśmy na łóżko i zapadła przyjemna cisza. Nie była ona niezręczna wręcz przeciwnie. Miło było tak pomilczeć i unosiło się tylko w przestrzeni pochrapywanie Harry'ego. I nawet nie wiem kiedy po prostu usnęliśmy.

Harry

Obudziły mnie promienie słońca. Kurde ale mnie łeb boli.. Gdzie ja jestem...? Mimo rosnącego bólu w mojej głowie przetoczyło się chyba z tysiąc myśli na min. Chwila widzę wodę i tabletkę przeciwbólową, to jest zbawienie. Dobra teraz trzeba wstać, powoli bo mi głowa zaraz pęknie. Chwila chwila gdzie są moje ciuchy? Dobra leżą na krześle. No dobra ale i tak mi nadal nic nie mówi gdzie jestem? Trzeba się rozejżeć.
Podniosłem się powoli z kanapy i rozejrzałem do okoła. Nie znałem tego miejsca ale było przytulnie urządzone mimo że jest to malutki pokój z aneksem kuchennym. Obróciłem się żeby zobaczyć co znajduje się za mną , a tam zobaczyłem słodki widok. Nastka leżała wtulona w Louisa. Louis obejmował ją ramieniem a ona leżała przytulona do niego. Eh... chłopak ma szczęście. Wracając na ziemie skoro nie znajdujemy się u siebie a jest tutaj Nastka to pewnie jej mieszkanie. No tak byliśmy z Louisem wczoraj na piwie i na jednym się nie skończyło. Jakbyśmy wrócili pijani a raczej ja do domu to nasz menager by mnie chyba zabił. Powinienem się jakoś Nastce odwdzięczyć za to że nas przekimała. Hm. co by to zrobić na szybko może jakieś śniadanko? Pomyszkuje jej trochę po kuchni.


Nastka

Obudził mnie zapach świeżo parzonej kawy. Chwila skoro ja jestem tutaj to kto jest w kuchni? Otworzyłam szeroko oczy i ujrzałam Lou przytulającego się do mnie a raczej ja do niego. On również się przebudził i delikatnie uśmiechnął.
- Dzień dobry.
- Dzień dobry , Lou- Uśmiechnęłam się niepewnie do niego.
- Chyba Harry zrobił nam śniadanie. Może zobaczymy co szef kuchni dzisiaj serwuje?
-Yhym.. tylko tyle udało mi się wykrztusić z siebie po tym co zastałam rano a raczej przed chwila.
Louis wstał przeciągnął się i udał się do pokoju zobaczyć z Loczkiem, słyszałam tylko ich przyciszone głosy i śmiechy. Po chwili Louis przyszedł z powrotem do mojej sypialni trzymając w reku kubek z parującą jeszcze kawą.
- Proszę i Harry zaprasza na naleśniki.
- Pychota.
Poszliśmy razem do pokoju gdzie Harry już nakładał nam na talerze naleśniki.
- Zapraszam do stołu, podano śniadanie. - Powiedział teatralnym głosem Harry.
- Wygląda przepysznie.
- I zapewniam Cię że takie jest . Powiedział Lou
Grzecznie zjedliśmy śniadanie rozmawiając o bzdurach, kurcze to całkiem fajne chłopaki są.
- Nastka..- zaczął niepewnie Harry.
- Tak?
- Dziękuje że nas przenocowałaś.
- Oj nie ma sprawy, chętnie wam jeszcze kiedyś użyczę swojej kanapy.
Po zjedzonym śniadanku Harry wszystko ładnie umył i posprzątał po sobie.
- Dobra Nasti my musimy uciekać bo mamy za godzinę próbę a wiesz... i przepraszam że tak szybko uciekamy ale wiesz nie chcemy się narazić. I tak już Harry się kiedyś naraził i musi być grzeczny.
- Skoro praca wzywa to uciekajcie ja też mam coś do roboty tak że za chwile wychodzę.
- To do zobaczenia za dwa dni- Powiedział Hazz dając mi buziaka w policzek stojąc już w progu i to samo zrobił Louis tylko z większym uczuciem przynajmniej tak mi się wydawało.
Zamknęłam za nimi drzwi i jeszcze się nie zdążyłam odwrócić gdy usłyszałam pukanie. 

czwartek, 6 grudnia 2012

Rozdział 4

Tygodnie mijały leniwie. Zaprzyjaźniłam się z Seth'em okazał się całkiem fajnym chłopakiem, tak samo chłopcy z zespołu.. Myślałam na początku że to jakieś gwiazdeczki i będą robić z siebie nie wiadomo jakie gwiazdy a oni mimo że są sławni to jednak zostali normalnymi chłopakami. Każdy jest inni ale razem tworzą całość.  Przez te kilka tygodni uświadomiłam sobie że praca z chłopcami daje mi satysfakcje i pozwala się utrzymać , ale chciałabym jeszcze jakoś zapełnić sobie czas. Z 1D pracuje tylko 2 dni w tygodniu. A resztę mam wolną i nie wiem co ze sobą zrobić. Wydrukowałam kilka kopi swojego CV i ruszyłam na miasto w poszukiwaniu pracy. Przeszłam całe centrum i nic nie znalazłam. Eh.. takie duże miasto a pracy nie ma w elastycznym wymiarze godzin. Gdy już zmierzałam w kierunku swojego mieszkanka moim oczom ukazała się maleńka kawiarenka z pięknym wnętrzem, aż zatrzymałam się popatrzeć bo biło od niej ciepłem domowego ogniska. napawając się tym widokiem zobaczyłam na szybie kartkę że potrzebują kelnerkę.
Weszłam do skromnie ale gustownie urządzonej kawiarenki. Od samego wejścia uderzył mnie zapach cynamonu i pomarańczy. Eh... poczułam się jak podczas świąt u babci. Szybko otrząsnęłam się ze wspomnień i podeszłam do lady przy której stała starsza pani.
- Dzień dobry słodziutka w czym mogę służyć ?
- Widziałam ogłoszenie na witrynie i chciałam się zapytać o prace.
- Słodziutka potrzebujemy kogoś kto nam pomorze mi i mężowi. Jesteśmy już starzy i nie ze wszystkim dajemy rade. - Powiedziała smutno.
- A pasowało by pani 4 dni w tygodniu ?
- Ależ oczywiście. A rozumiem weekend chciałabyś mieć wolny?
- Nie, to znaczy tak tylko jeden dzień ale ja jeszcze we wtorek i piątek pracuje gdzie indziej i bym mogła jedynie po południu przychodzić. do zakmniecia.
- Mi pasuje. A powiedz mi coś o sobie?
 Hm...? Jeszcze takiej rozmowy o pracy nie miałam że się pracodawca zgadza a moje warunki, no ale ok.
- Więc nie jestem stąd przyjechałam z Polski za pracą. Skończyłam studia i chciałabym tutaj dorobić. Jestem pracowita i lubie pracować z ludzmi.
- A jakieś doświadczenie masz?
- Niestety nie.- Powiedziałam ze spuszczoną głową.
- Wiesz co? Dobrze Ci z oczu patrzy przyjdz jutro to zobaczymy co się da z Toba zrobić ok?
 - Oczywiście , dziekuje bardzo! Do widzenia !
- A właśnie słodziutka jak masz na imie?
- Anastazja.
-Jak ta księżniczka?
- Dokładnie tak, a pani jak na imię?
- Molly miło mi.
- Mi również i do widzenia !
Cała w skowronkach pobiegałam do domu i w biegu zgarnęłam torbę ze sprzętem i pobiegłam na ćw.


Przed wejściem na sale porozmawiałam chwile z Paulem czy się zgodzi na mój szatański plan. Dzięki Bogu się zgodził i stwierdził że to dobrze chłopakom zrobi tylko musi zadzwonić po jeszcze jednego ochroniarza.
-Dobra Paul to ja ich trochę porozgrzewam i wtedy wcielimi plan w życie ok ?
- Dobra to ja już dzwonie po Mike
Z wielkim uśmiechem weszłam na sale.
- No proszę kolejny dzień uśmiechnięta. - Powiedział Liam
- Co tym razem? - Zayn
- A co wy tacy ciekawi. Mam dla was niespodziankę...
- Uwielbiam niespodzianki! - Krzyknął Niall
- Dobra ja idę się przebrać. A ty się rozgrzejcie, i ja wiem Louis "panie zawsze i wszędzie" że ty już jesteś gotowy ale chociaż poudawaj.
- EH... no dobra.

Po ok. 15 min wbiegł na sale Paul.
- To co chłopacy gotowi?
- eee...- co on tutaj robi?
- Pomaga mi a co myśleliście? Jasne że są gotowi. To jedziemy.
- Gdzie jedziemy? Ej...- Ze strachem w oczach powiedział Niall
- Oj no zobaczysz, nic się nie bój nie zrobię przecież krzywdy najsłodszemy irlandczykowi świata.
Niall się tylko zarumienił ale kontem oka zobaczyłam grymas na twarzy Louisa. O co chodzi temu człowiekowi. Zawsze jak powiem jakiś komplement innemu ten się w sobie zamyka. Chyba będę musiała porozmawiać z Hazza.

- Co my tu robimy?- Spytał zdziwiony Zayn
- Będziemy biegać
- Eeee... to jest ta niespodzianka?
- Nie o końca, ale po części , wychodzimy z budynku dzisiaj i mamy zajecia w plenerze.
Zabrałam chłopaków do parku żeby trochę pobiegać jest ładna pogoda jak na wrzesień, szybkie jeszcze rozciąganie się i dalej zwiedzać park. Dobrze im zrobi świeże powietrze.
Przez całą drogę koło mnie biegł Louis w każdym bądź razie zawsze gdzieś się koło mnie kręcił.
To takie przyjemne jak tak niezdarnie próbował być blisko mnie.

Wieczorem po wyczerpującym bieganiu gdzie chłopacy już nie mieli siły na nic i oczywiście byli padnięci po 5 min truchtu, wskoczyłam pod prysznic taki cieplutki. Odkręciłam sobie ciepłą wodę podłączyłam mojego nowiutkiego Ipada do odtwarzacza. I weszłam do gorącej wody która koiła moje zmęczone ciało. Mogłabym tak stać pod ciepłą wodą całą wieczność ale już poczułam jak mi skóra się marszczy.
Wskoczyłam w krótkie spodenki cieplutkie skarpeciochy do połowy łydki i topik i zatopiłam się w książce jednocześnie słuchając jakiś wolnych kawałków z Ipada. Koło godziny 1 w nocy wyrwało mnie z romantycznej opowieści cholerne ustrojstwo zwane telefonem. Na wyświetlaczu widniał nieznany numer.
Szybko odebrałam bo myślałam że może coś się stało w Polsce.
- Słucham...?- Mój głos był pełen przerażenia...

CDN...


Nie wiem co mam wam tutaj napisać... jeżeli jesteście ciekawi co się stanie dalej .. kto dzwonił? Komnetujcie im wiecej tym szybciej rozdział się pojawi.
Szkoda że jak wchodzicie to nie komentujecie.

poniedziałek, 26 listopada 2012

Rozdział 3

Gdy tylko wpadłam do domu dziękowałam Bogu że nie jest ze mnie taki łasuch. Wygrzebałam kawałek ciasta z szafki i zgarnełam klucze od domu wraz z tel. Jeszcze ostatnie spojżenie w lustro i jestem gotowa. Chwile... spojżenie w lustro? Dziewczyno ogarnij się idziesz na herbatke do sasiada a nie na randke. Uśmiechnełam się tylko do swojego odbicia w lustrze i już wychodziłam.
Podeszłam do drzwi Setha i zapukałam już drugi raz tego wieczora. Usłyszałam tylko pozwolenie na wejscie.
- To tylko ja.
- Nikogo innego się nie spodziewam.
- No tak złodzieje nie pukają.
Chłopak się zaśmiał i zaprosił mnie do salonu a raczej dużego pokoju. Nasze mieszkania się niczym nie różniły. Było odzwierciedleniem mojego tylko w trochę bogatszej wersji. Wszystko było tak do siebie dopasowane że od razu można poczuć się jak u mamy. Mieszkanie było urządzone w starym stylu było dużo antyków połączonych z nowoczesnością a wszystko razem dawało na prawde przytulne miejsce do spędzania czasu.
- Proszę usiądź - wskazał mi  ogromniasty fotel.
Rozsiadłam się i rozejrzałam po pomieszczeniu jeszcze raz.
- To Nastka powiedz mi co Cię sprowadza do kraju bo sądząc po Twoim imieniu to nie jesteś z Anglii.
- Nie, i tak w ogóle to na imię mi Anastazja ale każdy mówi mi Nastka i tak jakoś zostało, a jestem z Polski i do Angli przyjechałam za pracą.
-A gdzie pracujesz?
-Yyy... - przypomniałam sobie że nikt nie miał o tym wiedzieć to był jeden z punktów umowy.- Ja ? Wiesz jestem po odnowie biologicznej ale pomagam ludziom w treningu żeby ich trochę wzmocnić fizycznie. A ty co robisz? - Szybko zmieniłam temat
- Ja? Jakby Ci to powiedzieć prowadzę małą restauracje tutaj niedaleko. Może kiedyś wpadniesz na obiad?
- No pewnie że wpadnę jak zapraszasz.
- Mieszkasz tutaj sam ?
- Tak.
- Może opowiesz mi coś o Polsce ? Gdzie mieszkasz itp. Nigdy tam nie byłem.
- No więc...
Rozmawialiśmy tak do późna w nocy ja mu opowiadałam o życiu w Polsce i o Polsce, a on mi o życiu tutaj w Londynie. Rozmawiało nam się bardzo dobrze, ale co dobre szybko się kończy i trzeba było wracać do siebie bo w końcu rano do pracy trzeba iść. Eh.. rano będę nie przytomna.


Rano ledwo co wstałam było ciężko ale muszę się wywiązywać ze swoich obowiązków. Pół przytomna powędrowałam na sale w której byłam umówiona z chłopakami.
- No proszę pani nigdy się nie spóźniam właśnie się spóźniła- usłyszałam głos Louisa
- A czy ja kiedyś powiedziałam że się nigdy nie spóźniam?
- Zawsze jesteś punktualna- Powiedział Niall
-Eh... dobra panowie dzisiaj macie luzy. Zróbcie jakąś rozgrzewkę i się porozciągamy.
- Ohoho a co się stało że luzy dzisiaj są?
- Nic się nie stało.
- Jasne leczymy kacyka ?
- Jakiego kacyka? Późno do domu wróciłam i się nie wyspałam.
- Randka?
- Co randka?- Krzyknął Louis
- Żadna randka! Czy wyście powariowali? Dalej mi się rozgrzewać.
-Dobrze już dobrze. Chłopacy chodźcie bo nasza pani doktor jest zła- Powiedział Niall
- Eh... I co ja mam z wami zrobić ?

Po południu po zajęciach postanowiłam zrobić coś na szybko na obiad. Coś na szybko hm...  Ha schabowy z ziemniaczkami! Gdy się wszystko już ładnie pięknie gotowało i pachniało w całym domu pomyślałam że mojego sąsiada mogłabym zaprosić w końcu wczoraj był taki ciekawy Polski to może spróbować dania polskiego

- Proszę- usłyszałam chwile po tym jak zapukałam w drzwi.
- Hej Seth słuchaj jadłeś już obiad?
- Nie własnie się wybieram a co?
- To zapraszam Cię na Polski obiad.
Uśmiechnął się i już siedzieliśmy u mnie w pokoju zajadając się pysznym schabowym z ziemniaczkami.
- Nastka to jest pyszne.
- Dziękuje
- Wiesz co w ramach odwdzieńczenia się zapraszam Cie kiedyś do siebie na obiad do restauracji. Tak na koszt firmy.
- Dziękuje na pewno skorzystam jak nie będzie mi się chciało robić obiadu.
- Tu masz moją wizytówkę jak się będziesz wybierać to zadzwoń
-yyy..ok dziekuję. Może się czegoś napijesz?
- Z chęcią.
- A na co masz ochotę ? Woda wino herbata kawa sok?
- Hm.. wino.






Taki krótki bo ostatnio coś weny nie mam. Eh... Napiszcie czy wam się podoba. Widzę że wchodzicie ale nie komentujecie ;(

wtorek, 20 listopada 2012

Rozdział 2

Na sale wbiegłam z jeszcze nie dokończonym jabłkiem w buzi i zamiast się przywitać usłyszałam obudzony głos Nialla
-Ej.. a dla mnie to już nie masz jabłuszka? Ja też jestem głodny!!
-Yyy...To jest mój obiad, ale jak chcesz mogę Ci oddać resztą drożdżówki, wiesz w ogóle że nie je się poł godziny przed ćwiczeniami?
- To dlaczego ty jesz?
- Bo ja nie ćwiczę tylko ty kochany.
- Kochany mówisz?
-Dobra chłopcy już rozgrzani jesteście?
-My zawsze i wszędzie -powiedział zadziornie Louis.
-To dobrze słoneczko bo dla Ciebie i tego w loczkach- pokazałam na Harrego próbującego podnieść piłkę lekarska- mam specjalny zestaw ćwiczeń bo Ciebie panie lokowaty, pana postawa mi się nie podoba , a u pana panie "zawsze i wszędzie gotowy", pana kolanka mi się nie podobają. Grałeś może dużo w piłkę nożną?
- Skąd wiesz?
- Widzę. Stań prosto i złącz kostki ze sobą.- Posłusznie zrobił tak jak mu kazałam - Widzicie tą szparę między kolanami?
- Tak . Odpowiedział mi chórek za mną.
-Jak włożę tutaj 3 palce to znaczy że masz szpakowatość kolan. To najczęściej właśnie dolega piłkarzom. U Ciebie jest to niewielka zmiana z którą sobie szybko poradzimy. Powiem Ci co masz robić w domu sam tzn. masz jak masz ćw. np. przed TV. A teraz panowie już rozgrzewka 5 okrążeń do okoła sali i dzisiaj poćwiczymy różnego rodzaju siady.Chłopcy jak zwykle mieli dużo frajdy, śmiali się i wygłupiali, musiałam każdemu z nich wytłumaczyć że wałki nie służą do spania tylko ich pierwotnym przeznaczeniem jest zupełnie co innego. Pod koniec ćw poprosiłam Louisa i Zayna do siebie, Harrego pilnowałam żeby się nie garbił i chodził jak i również by trzymał prawidłową postawę.
-A ty Zayn możesz mi powiedzieć czemu tak charczysz jak 30sto letni palacz? Trochę wysiłku i już słychać że kondycja jest kiepściutka , w ogóle palisz?
- Popalam
-Nie kłam, palisz jak lokomotywa!- Krzyknął Louis
- No dobra pale i co z tego? I wcale nie jak lokomotywa!
-No to czas najwyższy rzucić. Pewnie dobrze wiesz czym grozi takie palenie więc nie będę Ci tutaj wykładu dawać bo to nie ma sensu żebyś po 3 moim zdaniu się wyłączył, ale pamiętaj że jak zachorujesz na jakieś choróbsko to możesz bardzo łatwo stracić to co kochasz.
- Myślisz że to takie łatwe? Nie raz próbowałem ale nic z tego nie wyszło. Fanki co chwile mnie o to proszą ale nie potrafię. Staram się jak mogę, nawet ograniczyłem palenie z 2 paczek dziennie do 8 papierosów tak żę to dla mnie sukces.
- Jestem z Ciebie dumna wiesz?
- To panowie teraz pod prysznic i widzimy się w przyszłym tygodniu. - Krzyknęłam do reszty .


Następny dzień minął mi strasznie leniwie. Jedynie wyjście jakie zaliczyłam ograniczało się po małe zakupy do pobliskiego sklepiku. Postanowiłam dzisiaj w końcu się rozpakować. Zostało parę pudeł jeszcze do wypakowania ale nie wiem czy mi się to uda.  Zresztą kolejne dni mijały mi powoli , w weekend postanowiłam trochę pozwiedzać Londyn. Wybrałam się do Muzeum Madame  Tussauds , zrobiłam sobie zdjęcia z królową i moją młodzieńczą miłością księciem Williamem. Potem to już zrobiłam maraton Big Ben, Tower of London ,Tower Bridge ,Muzeum Brytyjskie. Dwa zabytki zostawiłam sobie na bliższą/dalsz anie określona przyszłość. Nie miałam już na nic siły. Marzyło mi się ciepłe łóżko i herbata do tego jakiś dobry film. Gdy znalazłam się we własnym mieszkaniu pierwsze co zrobiłam to weszłam pod prysznic. Naszła mnie ochota na herbatę ale w mojej cukierniczce hulał sam wiatr. Więc nie myśląc dużo wzięłam szklankę i udałam się do mieszkania które znajduje się na przeciwko mojego. W końcu mieszkam tu jakiś czas i wypadało by sąsiadów poznać. Stanęłam przed drzwiami i delikatnie zapukałam. Miałam nadzieję że nikogo nie obudzę. Po chwili słyszałam kroki z drugiej strony drzwi i dźwięk otwierającego się zamka. Gdy drzwi się otworzyły moim oczom ukazał się przystojny , wysoki brunet o czarnych oczach i śniadej cerze.
- Słucham panią ? - Powiedział lekko zachrypniętym głosem
- Yyyy... Nastka jestem i  mieszkam tutaj na przeciwko i zabrakło mi cukru do herbaty może mógłbyś mi pożyczyć trochę a ja jutro bym Ci oddała ?
- Jestem Seth miło mi Cię poznać. Nigdy Cię tu nie widziałem, przeprowadziłaś się niedawno?
- Tak. Kilka tygodni temu.
- Wiesz co? Zapraszam Cię na herbatę. Musze poznać nową sąsiadkę i przy okazji warto dobrze żyć z sąsiadami.
- Dziękuje bardzo, a nie będę przeszkadzać, już jest trochę późno.
- No co ty nie będziesz.
- Ok to ja zamknę tylko mieszkanie i już jestem u Ciebie spowrotem dobrze?
- Ok to czekam- Powiedział uśmiechając się zniewalająco.





Przepraszam za wszelkiego rodzaju błędy ale jest aktualnie 1 w nocy.  Jeżeli podobają się wam moje wypociny i chcielibyście być na bierząco informowani o kolejnych rozdziałam to zapraszam do umieszczania w komentarzach swoich twitterów :)  Również zachęcam do komentowania. To na prawdę  motywuje. I od razu ma się chęci do pisania dalszych części.

sobota, 17 listopada 2012

Shot Hazz

Wyszłam spod prysznica. Usiadłam przed Toaletką i zaczęłam rozczesywać włosy. Moje myśli zaczęły biec wokół dzisiejszego dnia. Tyle lat już jesteśmy razem, tyle razem przeszliśmy. Mamy dwoje pięknych i utalentowanych dzieciaków. Loki za kilka miesięcy się żeni z piękną Julia, Tak mój syn poszedł w ślady ojca. Również pokochał polkę , za to nasza córeczka Darcy również poszła w ślady tatusia ale inna drogą wybrała muzykę również śpiewa i gra na gitarze jak jej ojciec chrzestny.Jak nasze szkraby szybko urosły. A my? My się postarzeliśmy. Patrzę w lustro i widzę jak z mojej gładkiej delikatnej skóry powili tworzą się zmarszczki, jak pojwiają się kurze łapki kolo oczu, ale ich blask nie zanika dzięki tej istotce która trwa koło mnie od 25 lat. Jego też dopadło już starzenie się jego piękne loki powoli przybierą kolor bieli ale dzięki temu jest jeszcze bardziej pociągający.
Do dzisiaj pamiętam dzień w którym poznałam miłość swojego życia. Przyszedł do mnie do zakładu ze skierowaniem na zabiegi. Był wystraszony wchodząc do nas na oddział rehabilitacji. Widać że był przerażony urządzeń jakie zobaczył.


- Pan pierwszy raz w takim miejscu? Pan się nie boi.
- Tak pierwszy raz. I nie bardzo wiem gdzie mam się zwrócić.
- Ma pan skierowanie ?
- Tak , tak mam proszę bardzo.
Obejrzałam skierowanie jego jak i samego chłopaka. Miał piękne duże zielone oczyska i burze loków na głowie. Spodobał mi się od razu a jak zobaczyła nazwisko jego rehabilitantki to już w ogóle byłam przeszczęśliwa. Czas rehabilitacji minął szybko my z Harrym zżyliśmy się bardzo. Z dnia na dzień zakochiwałam się w tym chłopaku. Wiedziałam kim jest i na co się pisze spotykając się z gwiazda, z bożyszczem nastolatek. Jednak nie byłam przygotowana na to jak zareagują jego fanki na nasz związek. Nie raz spotkałam się z tym że wystawały pod szpitalem i czekały aż skończę prace żeby uświadomić mi że to nie jest dobry pomysł  że spotykam się z "ich" chłopakiem i mam go zostawić w spokoju. Jak i również nie raz spotkałam się w internecie z opiniami na swój temat i co artykuł dowiadywałam się ciekawych i nowych rzeczy na swój temat. Najbardziej boląca opinia była taka że jestem z Harrym tylko dla jego pieniędzy , że go wcale nie kocham. To nie była prawda. Kochałam tego chłopaka całym sercem. Był dla mnie opoką moja ostoją. Był moim chłopakiem i jednocześnie najlepszym przyjacielem. Nie raz mu się wypłakiwałam po takich akcjach jego fanek on tylko mnie uspokajał.
- Kochanie nie martw się , one są po prostu zazdrosne. 

- Harry ale one stoją pod moją pracą jeszcze trochę i znajdą mój adres zamieszkania i co ja wtedy zrobię?
- Nie bój się ja Cię obronie. Zawsze możesz z nami zamieszkać.
- Harry jak ty to sobie wyobrażasz?

- Oj, zobacz i tak u nas pomieszkują dziewczyny chłopaków. Na pewno się zgodzą. 
- Hazzuś jesteś taki kochany. Nie za szybko na taki krok? Jesteś pewny że tego chcesz?
- Nadia jestem tego tak samo pewien jak tego że nazywam się Harry Styles. 
I tak oto tym sposobem zamieszkałam z 5 zwariowanych chłopaków. Louisa , Liama , Nialla i Zayna poznałam już wcześniej jak Harry zabrał mnie na ślub swojej mamy. Bawiliśmy się tam na prawdę dobrze. 



Stanęłam przed garderobą, naszą wspólną garderobą. Stanęłam przed ubraniami Harrego i ten zapach pamiętam jak mu kupiłam te perfumy na nasza 2 rocznice ślubu. I od tamtego dnia zaczął ich używać. Są tu jego koszulki i ubrania z każdej trasy , z każdego teledysku jaki wyszedł. Zawsze Harry był sentymentalny. Moja ręka zatrzymała się na wełnianym swetrze który sama wydziergałam, nie robił szału ale Harry jak go zobaczył był wniebowzięty.

- Kochanie jest cudowny!.- Powiedział zakładając go na siebie. 
- Przestań jest straszny, nie wiem jak mogłam Ci w ogóle coś takiego podarować.
- Nadia posłuchaj mnie teraz. Dla mnie liczy się tylko to że sama go zrobiłaś że jest dany od serce. To cenniejsze niż najdroższy prezent na świecie wiesz?


Na samą myśl o tej sytuacji się uśmiechnęłam do swoich myśli.  Przsuwając dalej ręką po ubraniach natrafiłam na pudełko. Zajrzałam do środka. Znajdowały się tam listy Harrego do mnie. Harry nie zawsze miał czas żeby że mną podczas trasy dzwonić i rozmawiać. Dlatego starał się swoje myśli przelać na papier i na prawdę dobrze mu to wychodziło. W ręce wpadł mi jeden z ostatnich jego listów.


"Jest jedna rzecz, która sprawia, że każdego dnia gdy otwieram oczy odnajduję w sobie siłę, aby stawić czoła wyzwaniom, które na mnie czekają. Tą rzeczą jest miłość do Ciebie "

"Gdybym mógł podarować Ci tylko jedną rzecz tego świata, chciałbym dać Ci umiejętność patrzenia moimi oczami. Wtedy zauważyłbyś, jak ważna dla mnie jesteś. <3"


Wyjęłam z szafy mała czarną kupioną specjalnie na dzisiejszy dzień. Przy drzwiach od szafy stały czarne szpileczki. Odwróciłam się w stronę naszego wspólnego łóżka. To tutaj został spłodzony nasz Loki. Na samą myśl znowu się uśmiechnęłam, eh co w tym łóżku się działo. Mój wzrok skierował się na nasze zdjęcie na szafce nocnej. Zrobione było na Bora - Bora. Po którejś z kolei trasie koncertowej Harry zabrał mnie i Lokiego na wakacje. Zawsze chcieliśmy tam wrócić ale nam się nie udało. Ubrałam przygotowane ubrania i upięłam fryzurę, za swoimi plecami usłyszałam
- Mamo jesteś już gotowa? Wszyscy już są. - Powiedziała moja córeczka.
- Tak Julka już idę.
Mała zamknęła za sobą drzwi a ja ostatni raz spojrzałam w lustro i udałam się na dół.

Na środku salonu stał piedestał z piękną ręcznie rzeźbioną trumną. Schodząc ze schodów wszystkie rozmowy ucichły Podeszłam do trumny pod czujnym okiem zgromadzonych. Łapiąc zmarłego za zimną już dłoń wyszeptałam tylko
- Kochanie niedługo znowu będziemy razem, zobaczysz jakoś dam sobie rade, zawsze we mnie wierzyłeś. Kocham Cię Harry.
W tym momencie poczułam na sobie mocny uścisk Lokiego
- Chodź mamuś tatę zabierają na cmentarz
- Loki czemu zostawił mnie samą tak szybko?
- Mamuś tata jakby mógł to by nie zostawił.
Odeszłam od trumny stając w oknie. Spojrzałam się na niebo, dzisiejszego dnia było czyste , świeciło słońce. Harry uwielbiał taką pogodę.
- Harry , kochanie pilnuj nas tutaj na ziemi. I czekaj na nas tam u góry grzecznie.
W tym samym momencie za niewielkiego obłoczka wyjrzało słoneczko a jego promienie skierowały się wprost na okno oświetlając mnie i trumnę za mną.




Nie do końca podoba mi się to co stworzyłam ale skleciłam to jakoś do kupy i wyszedł oto taki shocik z Harrym. Może wam się spodoba:) Życzę miłego czytania.
Cytaty nie są moje są zaczerpnięte z internetu.




poniedziałek, 12 listopada 2012

Rozdział 1

Dzisiaj mija tydzień od kiedy przyjechałam do Londynu. Mam wynajęte malutkie dwu pokojowe mieszkanko z aneksem kuchennym, małe ale własne. Mieszkanie było urządzone w minimalistycznym stylu. W salonie stała tylko kanapa ze stolikiem do kawy i telewizor z mała szafka. Pod ścianą stała komoda. Sypialnia była urządzona w podobnym stylu. Na środku stało wielkie łóżko szafa i mała toaletka. Mieszkanko było ładne i jest wystarczające na moje potrzeby. Zresztą jak to powiedziała osoba z która przeprowadzałam rozmowę " Nie ufam Harremu dlatego niestety bądź stety nie będziesz mieszkać z chłopakami pod jednym dachem". Mi to odpowiadało, nikt nie będzie się mi kręcił pod nogami. No i w końcu będę miała swobodę. A tak przy okazji ciekawe o co chodziło temu facetowi i czym ten chłopak mu podpadł że mu tak nie ufa, no ale to nie mój interes. Rozejrzałam się po mieszkanku i rozsiadłam się na kanapie była wygodna tak że wtuliłam się w poduchy z kubkiem gorącego kakao i patrzyłam na rozsypane papiery na stoliku. Jutro mój pierwszy dzień pracy z chłopakami. Patrzę na ich dokumentację medyczną i zastanawiam się co z nimi jutro zrobić. No nic dopiłam swoje kakałko i udałam się spać żeby pełna energii i zapału pojawić się w nowym miejscu pracy.
Obładowana sprzętem i pełna zapału do pracy udałam się w wyznaczone miejsce. Stanęłam pod drzwiami sali w której mieliśmy się spotkać odetchnęłam głęboko żeby trochę uspokoić swoje nerwy ale do moich uszu dotarły jakieś krzyki i wrzaski wydobywające się z sali. Delikatnie uchyliłam drzwi żeby zobaczyć co się dzieje w środku , a sala wyglądała jak po przejściu huraganu a w samym środku znalazłam 5 roześmianych mordek.Stwierdziłam że będę miała ciężkie zadanie żeby okiełznać tych chłopaków, zresztą ciekaw czy są to typowi gwiazdorzy którym uderzyła woda sodowa do głowy.
- Dzień dobry panowie.
- Dzień dobry pani doktor
- Nie jestem Panią doktor mówcie mi po imieniu. Anastazja jestem ale mówcie mi Nastka
Każdy po kolei podszedł do mnie i się przedstawił.
Pierwszy był blondynek z aparatem na zębach. Przedstawił się jako Niall Horan. Całkiem fajny, taki misek z niego. Potem pojawił się krótko ostrzyżony brunet, powiedział  że jest Liam Payne. Następny w kolejce był słodki dzieciak z burzą loków na głowie i ślicznymi dołeczkami. Przedstawił się jako Harry Styles. Ostatni i najbardziej rozrabiający podszedł do mnie Louis Tomlinson.A ten tam w koncie z słuchawkami na uszach i kapturem to Zayn Mailk Musze przyznać jest przystojny bogaty i utalentowany a do tego seksowny. Niebezpiecznie seksowny.I co z tego ? Szybko otrząsnęłam się z zamyślenia w końcu nie umawiam się z pacjentami w dodatku z moimi pracodawcami. On natomiast widząc jak mu się przyglądam tylko się uśmiechnął . Boże dziewczyno ogarnij się jesteś w pracy! Skarciłam samą siebie i wzięłam się do roboty. Przez najbliższe 2h próbowałam jakoś ogarnąć przygotowany program, ale już dzisiaj wiem że to nie ma sensu. Z wielkimi bólami i zabawą udało się jednak. Ja byłam zadowolona a chłopcy wymęczeni. Wysłałam ich pod prysznic i co domu.

Następny dzień rano.

Z samego rana zaczęłam się przygotowywać do spotkania z chłopakami. Harry'ego trzeba pilnować żeby utrzymywał prawidłową pozycję ciała i wyrobić w nim ten nawyk. U Liama nie stwierdzam żądnych zaburzeń , ale może poćwiczyć żeby nabrać lepszej kondycji. Niall mógłby trochę zrzucić z brzuszka , ale to się zastosuje ćw. areobowe i po jakimś czasie będzie z miska niezłe ciacho. U Zayna stwierdzam brak kondycji i to bardzo duzy. W dodatku chłopak szybko się meczy co może świadczyć o tym że nie potrafi oddychać. Musi popracować nad oddechem. Po ogarnięciu sprawy z chłopakami udałam się do pobliskiego sklepu na małe zakupy spożywcze, bo w lodówce mam szafkę na buty. Po drodze natknęłam się na swoją kuzynkę.
- Maniuś co ty robisz w Londynie?
- Nastka to może ty mi powiesz co ty tutaj robisz?
- Yyy.. ja ? Dostałam propozycje pracy tutaj i od tygodnia mieszkam w Londynie.
- No mała gratuluje, wiesz co ja muszę lecieć bo ze znajomymi jestem na zwiedzaniu zadzwonię do Ciebie to się zgadamy jakoś co i się umówimy?
- No pewnie czekam na tel.
- Trzymaj się
- Ty też !
Ucieszyłam się że ją spotkałam bo odkąd się do Anglii wyprowadziła to się z nią nie widziałam. Z rozmyśleń wyrwał mnie dźwięk mojego tel. Jak już się do niego dokopałam w torbie to się okazało że to był sms od managera chłopaków mówiący że zajęcia są przeniesione o godzinę szybciej bo chłopcy mają jakiś wywiad.
No nic pognałam do domu w biegu złapałam tylko drożdzówkę, wzięłam swój konspekt i pobiegłam na sale w to samo miejsce co wczoraj.

niedziela, 11 listopada 2012

Prolog

Zwykła dziewczyna, absolwentka Turystyki i rekreacji, specjalizacja Odnowa biologiczna. Bez perspektyw na prace i godne warunki do życia w małym miasteczku gdzieś w Bieszczadach. Szukanie pracy nie przynosiło żadnych skutków. Dlatego zdecydowała się wyjechać. I zaczęło się przeglądanie ofert, aż w końcu trafiła a na tą jedną wymarzoną w dodatku prawie w swoim zawodzie.  Bez zastanowienia zaaplikowała ofertę i wysłała CV. Teraz nic innego jak tylko czekać. Długo czekać nie musiała po kilka dni po wysłaniu CV dostała zaproszenie na rozmowę, lecz niestety rozmowa miała odbyć się w Anglii. No nic bilet zabukowany i już tylko czekać na wylot.





Wybaczcie że taki krótki ale brak weny i w ogóle zalatana jestem w związku z praca dyplomową.  Więc mamy prolog. Krótki bo krótki ale zawsze coś jest. Na tym blogu będą się również pojawiać od czasu do czasu jakieś jedno parciki jeżeli wam się będą podobać to zawsze można je pociągnąć dalej.
Teraz czekam na wasze opinie a za kilka dni wrzucę 1 rozdział.

wtorek, 30 października 2012

Jedno parcik


Siedziałam z przyjaciółką na kanapie w naszym małym mieszkanku. Już od jakiegoś czasu chciałam jej coś wyznać ale się bałam a teraz nadarzyła się ku temu okazja. Bałam się tego co mi powie ale zawsze ma dobre rady.
-Pati...
-Tak?
-Mogę Ci coś powiedzieć bo tylko Tobie mogę się wygadać.
-No dziewczyno mów a nie patrzysz na mnie jak byś sie czegoś bała.
-Bo się boje ,ale wysłuchaj mnie. Jak byłam w Doncaster na wakacjach to poznałam pewnego chłopaka....
-No i czego ty się balas? To dobrze a przystojny?
Tak  jest , ale daj mi dokonczyc. Spędziliśmy ze sobą cudowne wakacje. 3 tygodnie nie zapomnianych zabaw śmiechu i wiecznej rozrywki ,poważnych rozmów płaczu przez śmiech. Potem wyjechał. Nie powiedział gdzie ani z kim po prostu wyjechał. Minął rok a on się odezwał że jest tutaj, chce się spotkać. Nie wiem co robić. Pisze że tęsknił przez ten rok. Nie odzywał się bo mu głupio było że tak wyjechał bał się odezwać a teraz chce wszystko wyjaśnić.
-To się z nim spotkaj. Wyjaśnijcie sobie wszystko.
Zaryzykowałam wysyłając do niego sms , że się zgadzam na spotkanie.
W tym samym czasie w 5 gwiazdkowym hotelu w jednym z apartamentow przystojny brunet o niebieskich oczach cieszyl sie jak dziecko gdy odebrał sms od ślicznej brunetki.
-Chłopacy zgodziła sie zgodziła sie!!!
-No stary teraz się musisz nasilić i jej wszystko wytłumaczyć.
-Chłopacy byście mieli coś przeciwko jakbym ją tu zaprosił? Chciałbym żeby was poznała.
-Pewnie a my poznamy tą co skradła serce naszemu Tommo.
-Dzięki chłopacy.

-Chce żebym przyszła do hotelu. Pat chodź ze mną.
-Nie chcesz sama z nim porozmawiać?
-Chce żebyś była obok.
-Dobrze pojdę.


Nastepnego dnia.

Stałam pod hotelem z bijacym sercem. Pełno było nastolatek krzyczacych imie mojego kolegi. Pełno było zdjęć jego i jeszcze 4 innych chłopaków. O co tu chodzi.
-  Ten mulat z blond grzywą całkiem fajniutki jest. Ciekawe kto to
- Pati napaleńcu uspokój się dobrze?
Ta wytknęła mi tylko język i weszłyśmy do recepcji
-Dzień dobry,w czym mogę pomóc.
-dzień dobry. Jesteśmy umówione z p.Tomlinsonem.
- Dobrze już pana Tomlinsona informuję że panie idą do jego pokoju. Zapraszam do pokoju nr, 230.
-dziękujemy bardzo.
Stałyśmy pod pokojem , słyszałyśmy dochodzące za drzwi śmiechy żarty i rozmowy. Pomyślałyśmy że źle trafiłyśmy gdy chciałyśmy zrobić juz w tył wzrot drzwi się otworzyły i stanął w nich on. Nic się nie zmienił nadal wyglądał tak samo sex’ownie jak rok temu albo nawet jeszcze bardziej.
- Julia..
Tylko tyle udało mu sie wydusić z siebie.
-Witaj Louis. To jest Pati moja przyjaciółka. Mam nadzieje ze nie masz nic przeciwko że ją przyprowadziłam.
-Oczywiście że nie. Wejdzcie ,porozmawiamy poznamy sie z Pati.
Chłopak wprowadził dziewczyny do przestronnego salonu gdzie na kanapie siedziała 4 chłopaków kłócących się o pilota.
- Chłopacy chciałbym wam przedstawić Julie i Patrycje.
- To jest Liam , Zayn , Harry i Niall- pokazał po koleji po każdym z nich
- Cześć dziewczyny- krzyknęli nie wstając z kanapy
- Pati chodź do nas a Julia pogada z Louisem. – Powiedział ciemnowłosy z pięknym blond pasemkiem
Pati z lekkim strachem w oczach poszła do chłopaków a ja poczułam jak Louis łapie mnie za rękę i prowadzi do pokoju obok.
- To Twoja sypialnia?
- Moja i Harrego
Zapadła niezręczna cisza, Louis widziałam że walczy żeby mi coś powiedzieć ale boi się mojej reakcji.
- No wyduś wreszcie to z siebie.
Louis kucnął przy moich kolanach patrząc mi w oczy zaczął mówić co mu leżało na sercu.
- Julia, chciałem się z Tobą spotkać  i porozmawiać. Wyjaśnić Ci  czemu się nie odzywałem przez ten rok.  Posłuchaj mnie uważnie , bo to nie było tak że o Tobie zapomniałem, tylko jak się spotykaliśmy w zeszłym roku to dostałem się do brytyjskiej edycji X-Factor’a. Musiałem wyjechać .  Nie wiedziałem jak CI o tym powiedzieć żeby Cię nie zranić , doszedłem do wniosku że i tak Cię zranię nie ważne co robiąc. Więc wyjechałem. Zająłem 3 miejsce razem z tymi z drugiego pokoju.  I zaczął się kocioł , szum , fani koncerty , wywiady. Nie nadążałem przerosło mnie to. Nie miałem czasu nawet żeby pomyśleć  , pobyć sam ze sobą.  Teraz się trochę uspokoiło , mamy koncert tutaj w mieście a pamiętałem że mówiłaś że tutaj mieszkasz to od razu napisałem jak wiedziałem że będę miał trochę wolnego czasu., chciałem Ci wyjaśnić co się wydarzyło. Bałem się że nadal jesteś zła o tamten wyjazd że wyjechałem od tak bez pożegnania. Mogłaś pomyśleć że Cie wykorzystałem.
Patrzeliśmy sobie w oczy a ja analizowałam każde jego słowo, ważyłam je na szali..
- Louis…
Chłopak spuścił wzrok i patrzył się w jakiś strasznie ciekawy punkt w podłodze.
- Louis spójrz na mnie. – Złapałam go za podbródek i zmusiłam żeby spojrzał mi w oczy. Delikatnie się uśmiechnęłam – Tęskniłam.
Louis złapał mnie w pasie i nawet nie wiem kiedy znalazłam się w jego ramionach.  Tulił mnie zachłannie
- Też tęskniłem. Chciałbym żeby było tak jak rok temu.
- Nie wiem czy tak będzie. Boje się całego tego szumu o jakim mówisz. Nie wiem czy dam rade. Nie wiem czy mnie to nie przerośnie.
- Możemy spróbować?
- Louis daj mi czas dobrze? Możemy się spotykać i w ogóle ale nie wiem czy chcę dalej to ciągnąć. Boje się po prostu.
- Dobrze, postaram się sprawić żebyś za bardzo nie odczuła tego całego szumu wokół nas.
-Dziękuje. – Dałam mu delikatnego buziaka w policzek nie miałam odwagi żeby pocałować go w usta. To oznaczało by zgodę na cały ten szalony maraton.  Po prostu się w niego wtuliłam i trwaliśmy tak dłuższą chwilę aż mi się coś nie przypomniało.
- Tomo? A te napalone nastolatki z waszymi zdjęciami to są wasze fanki?
- Yhym, a czemu pytasz?
- A nie tak tylko bo wiesz Pati wpadł w oko ten z blond grzywą.
- Zayn!
- No dokładnie. Jest może wolny? A zresztą Pati i tak się dowie wszystkiego czego chce.
- Chodź do nich bo się zaczną martwić.
Wyszliśmy z pokoju a naszym oczom ukazała się komiczna scena. Harry razem z blondaskiem walczą o pilota i jeden krzyczy że chce oglądać kotki a drugi jakiś program o jedzeniu.  W kącie siedzi z książką jeden z nich, a Pati z Zaynem naparzają się poduszkami i śmieją jak dwa debile. A w całym tym rozgardiaszu nasza dwójka trzymająca się za ręce i śmiejąca się z tego co się dzieje do okoła nich. 



No to taki jedno parcik. Może jak wam się spodoba będzie część 2? To zależy od was i waszych komentarzy. Puki się nie pojawi opowiadanie będę wrzucać takie o to moje wypociny.