czwartek, 6 grudnia 2012

Rozdział 4

Tygodnie mijały leniwie. Zaprzyjaźniłam się z Seth'em okazał się całkiem fajnym chłopakiem, tak samo chłopcy z zespołu.. Myślałam na początku że to jakieś gwiazdeczki i będą robić z siebie nie wiadomo jakie gwiazdy a oni mimo że są sławni to jednak zostali normalnymi chłopakami. Każdy jest inni ale razem tworzą całość.  Przez te kilka tygodni uświadomiłam sobie że praca z chłopcami daje mi satysfakcje i pozwala się utrzymać , ale chciałabym jeszcze jakoś zapełnić sobie czas. Z 1D pracuje tylko 2 dni w tygodniu. A resztę mam wolną i nie wiem co ze sobą zrobić. Wydrukowałam kilka kopi swojego CV i ruszyłam na miasto w poszukiwaniu pracy. Przeszłam całe centrum i nic nie znalazłam. Eh.. takie duże miasto a pracy nie ma w elastycznym wymiarze godzin. Gdy już zmierzałam w kierunku swojego mieszkanka moim oczom ukazała się maleńka kawiarenka z pięknym wnętrzem, aż zatrzymałam się popatrzeć bo biło od niej ciepłem domowego ogniska. napawając się tym widokiem zobaczyłam na szybie kartkę że potrzebują kelnerkę.
Weszłam do skromnie ale gustownie urządzonej kawiarenki. Od samego wejścia uderzył mnie zapach cynamonu i pomarańczy. Eh... poczułam się jak podczas świąt u babci. Szybko otrząsnęłam się ze wspomnień i podeszłam do lady przy której stała starsza pani.
- Dzień dobry słodziutka w czym mogę służyć ?
- Widziałam ogłoszenie na witrynie i chciałam się zapytać o prace.
- Słodziutka potrzebujemy kogoś kto nam pomorze mi i mężowi. Jesteśmy już starzy i nie ze wszystkim dajemy rade. - Powiedziała smutno.
- A pasowało by pani 4 dni w tygodniu ?
- Ależ oczywiście. A rozumiem weekend chciałabyś mieć wolny?
- Nie, to znaczy tak tylko jeden dzień ale ja jeszcze we wtorek i piątek pracuje gdzie indziej i bym mogła jedynie po południu przychodzić. do zakmniecia.
- Mi pasuje. A powiedz mi coś o sobie?
 Hm...? Jeszcze takiej rozmowy o pracy nie miałam że się pracodawca zgadza a moje warunki, no ale ok.
- Więc nie jestem stąd przyjechałam z Polski za pracą. Skończyłam studia i chciałabym tutaj dorobić. Jestem pracowita i lubie pracować z ludzmi.
- A jakieś doświadczenie masz?
- Niestety nie.- Powiedziałam ze spuszczoną głową.
- Wiesz co? Dobrze Ci z oczu patrzy przyjdz jutro to zobaczymy co się da z Toba zrobić ok?
 - Oczywiście , dziekuje bardzo! Do widzenia !
- A właśnie słodziutka jak masz na imie?
- Anastazja.
-Jak ta księżniczka?
- Dokładnie tak, a pani jak na imię?
- Molly miło mi.
- Mi również i do widzenia !
Cała w skowronkach pobiegałam do domu i w biegu zgarnęłam torbę ze sprzętem i pobiegłam na ćw.


Przed wejściem na sale porozmawiałam chwile z Paulem czy się zgodzi na mój szatański plan. Dzięki Bogu się zgodził i stwierdził że to dobrze chłopakom zrobi tylko musi zadzwonić po jeszcze jednego ochroniarza.
-Dobra Paul to ja ich trochę porozgrzewam i wtedy wcielimi plan w życie ok ?
- Dobra to ja już dzwonie po Mike
Z wielkim uśmiechem weszłam na sale.
- No proszę kolejny dzień uśmiechnięta. - Powiedział Liam
- Co tym razem? - Zayn
- A co wy tacy ciekawi. Mam dla was niespodziankę...
- Uwielbiam niespodzianki! - Krzyknął Niall
- Dobra ja idę się przebrać. A ty się rozgrzejcie, i ja wiem Louis "panie zawsze i wszędzie" że ty już jesteś gotowy ale chociaż poudawaj.
- EH... no dobra.

Po ok. 15 min wbiegł na sale Paul.
- To co chłopacy gotowi?
- eee...- co on tutaj robi?
- Pomaga mi a co myśleliście? Jasne że są gotowi. To jedziemy.
- Gdzie jedziemy? Ej...- Ze strachem w oczach powiedział Niall
- Oj no zobaczysz, nic się nie bój nie zrobię przecież krzywdy najsłodszemy irlandczykowi świata.
Niall się tylko zarumienił ale kontem oka zobaczyłam grymas na twarzy Louisa. O co chodzi temu człowiekowi. Zawsze jak powiem jakiś komplement innemu ten się w sobie zamyka. Chyba będę musiała porozmawiać z Hazza.

- Co my tu robimy?- Spytał zdziwiony Zayn
- Będziemy biegać
- Eeee... to jest ta niespodzianka?
- Nie o końca, ale po części , wychodzimy z budynku dzisiaj i mamy zajecia w plenerze.
Zabrałam chłopaków do parku żeby trochę pobiegać jest ładna pogoda jak na wrzesień, szybkie jeszcze rozciąganie się i dalej zwiedzać park. Dobrze im zrobi świeże powietrze.
Przez całą drogę koło mnie biegł Louis w każdym bądź razie zawsze gdzieś się koło mnie kręcił.
To takie przyjemne jak tak niezdarnie próbował być blisko mnie.

Wieczorem po wyczerpującym bieganiu gdzie chłopacy już nie mieli siły na nic i oczywiście byli padnięci po 5 min truchtu, wskoczyłam pod prysznic taki cieplutki. Odkręciłam sobie ciepłą wodę podłączyłam mojego nowiutkiego Ipada do odtwarzacza. I weszłam do gorącej wody która koiła moje zmęczone ciało. Mogłabym tak stać pod ciepłą wodą całą wieczność ale już poczułam jak mi skóra się marszczy.
Wskoczyłam w krótkie spodenki cieplutkie skarpeciochy do połowy łydki i topik i zatopiłam się w książce jednocześnie słuchając jakiś wolnych kawałków z Ipada. Koło godziny 1 w nocy wyrwało mnie z romantycznej opowieści cholerne ustrojstwo zwane telefonem. Na wyświetlaczu widniał nieznany numer.
Szybko odebrałam bo myślałam że może coś się stało w Polsce.
- Słucham...?- Mój głos był pełen przerażenia...

CDN...


Nie wiem co mam wam tutaj napisać... jeżeli jesteście ciekawi co się stanie dalej .. kto dzwonił? Komnetujcie im wiecej tym szybciej rozdział się pojawi.
Szkoda że jak wchodzicie to nie komentujecie.

3 komentarze:

  1. Świetny! Czekam na następny! Zapraszam na mojego bloga http://notidealbutmylife.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny :)
    Bardzo zaciekawiłaś mnie i napewno będe czytać dalej.
    Czekam next <3
    Pisz szybko :)

    OdpowiedzUsuń