niedziela, 18 sierpnia 2013

Ogłoszenie parafialne !!

Dawno mnie nie było i należy wam się małe wytłumaczenie dlaczego. Otóż w tym roku a raczej w czerwcu miałam obronę pracy licencjackiej i od kwietnia wzięłam się ostro do pracy i praca została napisana i zdana:) dlatego nie miałam czasu na pisanie.  Potem gdy już miałam wolne chciałam nadrobić trochę czasu z chłopakiem którego bardzo rzadko widywałam w tym czasie .Teraz staram się nadrobić zaległości i coś powinno się niedługo pojawić. Także Ci co czytają nie martwcie się bloga nie zostawiłam.

Ci co chcieli by się czegoś dowiedzieć , pogadać bądź się dopytać coś o rozdziały postacie itp. zapraszam na :
Twitter: https://twitter.com/Asiula91
Ask: http://ask.fm/Asiula91

Mam nadzieję że coś do końca przyszłego tygodnia się pojawi.
I jeszcze taka mała prośba jeżeli czytasz zostaw chociaż info że się pojawiasz i czytasz to naprawdę motywuje do dalszego pisania :)

Dobra już wam nie marudzę ;p Koniec ogłoszeń! Z Bogiem :)
I do następnego rozdziału

poniedziałek, 18 marca 2013

Rozdział 9

Wiem że się ociągam z pisaniem ale obiecuje poprawę, więc przedstawiam wam nowy rozdział i jeżeli ktoś chciałby być informowany o kolejnych rozdziałach to piszcie w komentarzach w jakiej formie mają być powiadomienia :)
Miłego czytania !




Dni do przyjazdu Kamila ciągnęły się w nieskończoność. Odliczałam już dni. I gdy nadszedł w końcu dzień jego przyjazdu wzięłam sobie wolne i pół dnia spędziłam w kuchni razem z Sethem.
- Nie jestem pewny czy to tylko Twój przyjaciel?
- Seth!- Rzuciłam go właśnie kawałkiem krojonej marchwki którą trzymałam w ręce.
- Już Ci mówiłam że jest dla mnie jak brat? Że gdyby nie on daleko bym nie zaszła.
- Oj no dobra, dobra nie wściekaj się tak...
- Ja się nie...- w tym momencie usłyszeliśmy oboje pukanie do drzwi.
- Proszę, otwarte- Krzyknęłam wychodząc z kuchni i kierując się w str drzwi.
Drzwi się otworzyły a w nich stał oparty o framugę Kamil. Uśmiechał się tylko delikatnie tak jak zawsze on miał w zwyczaju.
- Kamil! - Krzyknełam i rzuciłam mu się w objęcia.
- Nastka !- Przytulił mnie równie mocno jak ja jego.
Gdy już się wyswobodziłam z jego objęć zaprosiłam go do środka i przedstawiłam go sobie z Sethem.
- Kamil to jest Seth , Seth to jest Kamil. - Chłopacy podali sobie ręce i Seth wrócił do kuchni dalej pichcić a nas wysłał na kanape żebyśmy sobie porozmawiali
- Może chcesz coś do picia?
- A co masz?
- To co lubisz. - Podałam mu szklaneczke Jack Daniel`sa Green Label
- Dziewczyno skąd ty to wytrzasnęłaś?
- Ma się te swoje sposoby a teraz nie gadaj tylko się delektuj.
- Już Ci mówiłem że Cię kocham?
- Coś kiedyś wspomniałeś. - Oboje wybuchneliśmy śmiechem.
Po 20 min Seth dołączył do nas i razem zjedliśmy obiad jednocześnie rozmawiając i śmiejąc się co chwilę. Po skończonym posiłku pozmywaliśmy i rozsiedliśmy się w salonie. Kamil zaczął zagadywać Seth'a o to co robi itp.
- No to stary powiedz mi co ty robisz ? Bo już wiem że świetnie gotujesz.
- No i własnie to robię. Mam małą restaurację w Londynie i jestem jej kucharzem
- No siostra nieźle się urządziłaś- Skierował się do mnie
- Ja nic nie zrobiłam.
- Masz kumpla który świetnie gotuje i ma własną restauracje , no proszę Cię.
- A Ciebie co tutaj sprowadza? Nastka powiedziała mi że jesteście przyjaciółmi ale nic więcej nie mówiła.
- Hm.. robie muzykę. Jestem wokalistą i przyjechałem ze swoim zespołem tu na kilka koncertów w ramach trasy. I z wielką chęcią Cię zapraszam na koncert. Tu masz bilet z wejściem za kulisy.- Podał Sethowi bilet wyjety z torby , a ty młoda chciałaś ile jeszcze?
- 5 stary.
- Domyślam się że chcesz wziąść ten Twój zespół co?
- Tak a  coś się nie podoba?
- Nie nic, chciałem was po prostu zaprosić do siebie do restauracji. Zamkniemy szybciej i cała restauracja będzie dla nas.
- Dla mnie bomba, co ty na to Bedek?
- Dla mnie też.
- To umówione po jutrze po koncercie tak idziemy do Ciebie na kolacje.
- Dokładnie a teraz uciekam do siebie bo się na randke wybieram i muszę się ogarnąć a wy bawcie się dobrze i grzecznie.- Powiedział Seth wstajac z fotela.
- Wait! Jaką randke kochany?
W tym momencie ktoś zapukał do drzwi i nie czekając na zaproszenie wpadł do środka.
- Lou ja rozumiem że u was się nie puka ale błagam Cię - Powiedziałam do chłopaka który stanął jak wryty.
- Yyy.. chyba przeszkadzam to przyjde później. Pa. - I tyle go było widać.
- Yyy.. może ja jestem zacofany ale co to było?- Spytał Kamil z zaskoczona miną
- To był chłopak który się własnie Nastce podoba a ja uciekam zanim mnie wezmie w ogień pytań. Na razie
- Pa.
- Nastka ?
- Tak?
- Co to bylo?
- Louis Tomlinson.
- hym?
- Chłopak który mi się podoba?
-Anastazjo Amelio czy mogłabyś się wytłumaczyć?
-  Nie mów do mnie pełnymi imionami!
- Nie użyłem jeszcze nazwiska więc Anastaz...
- Oj no dobra!
- To słucham
- Nie mam pojecia co to było- Powiedziałam wzruszając ramionami jednocześnie wstając z kanapy z zamiarem schowania biletów.
- Eh.. kobiety.
- Wszystko w porząku.

Następnego dnia z rana zerwałam się do pracy do Molly wcześniej zostawiając Kamilowi adres restauracji jakby coś odemnei chciał albo po prostu by my się nudziło w co wątpie bo wieczorem napomknął coś o próbie przed jutrzejszym koncertem. Kamil zresztą spał i nie chciałam go budzić. Od samego rana był wielki tłok a Molly wyjechała na jakieś spotkanie czy gdzieś, zostawiła mnie i Kate nową kelnerke samą na pastwę klientów. Gdy się już troche uspokoiło koło południa jak już wszyscy byli w pracy a jeszcze przed lanczem w restauracji zjawił się Kamil.
- Hej mała... małą latte poprosze.
- Już się robi. I jak się spało ?
- A świetnie..
- A jak próba ?
- Jesteśmy przygotowani na wszelkie ewentualności
- Masz coś konkretnego na myśli?
- Nie no co ty... A właśnie przyniosłem te bilety dla Twoich chłopaków, trzeba ich poinformować że są zaproszeni widzę że zapomniałaś.
- Ja no co ty nie zapomniałam... zaraz zadzwonie do Liama niech po nie przyjedzie.
-Tak słucham. - odpowiedział mi głos w słuchawce
- Hej Li, słuchaj mam dla was niespodziankę mógłbyś przyjechać do kawiarni ?
- Jasne , kiedy mam wpaść ?
- Najlepiej już teraz
- Doba to ja jadę.
- Dobra to czekam .

Po 30 min w drzwiach kawiarni stanął Liam z wielkim uśmiechem na twarzy.
- Cześć truskaweczko- krzyknął od progu
- I ty Brutusie przeciwko mnie ? - Powiedziałam obrażona na co on wyszczeżył się jeszcze bardziej a Kamil spojrzał na nas z zaciekawieniem na Twarzy. Widząc jego mine uśmiechnęłam się od razu
- Liam poznaj mojego przyjaciela Kamila , Kamil poznaj proszę Liama.
Chłopacy wymienili się uściskami dłoni i Liam zwrócił się do mnie .
- To co to za niespodzianka?
- A mam bilety na koncert tego pana-wskazałam na Kamila- i chciałabym żebyście całym zespołem ze mną poszli.
- No jasne że z chęcią pójdziemy. Wpadniemy po Ciebie i razem pojedziemy.
- Liam , z Kamilem się zabiore i będziemy tam troche szybciej ale jak chcecie możecie jechać z nami .
W tym momencie podchodzi do nas Kate.
- Nastka nie wiesz może....- Urywająć w pół zdania staje jak wryta i patrzy się na Liama.- Ej.. uszczypnij mnie.
- Kate o co chodzi?
- Powiedz że śnie.
- Kate.. zaczynam się bać
- Czy ja widze Liama James Payne?
- Błagam nie pełnym imieniem i nazwiskiem ! Mów mi Liam.
Kate się patrzyła jakby zobaczyła ducha.
- Kate wiesz że kultura wymaga się odezwać i również przedstawić?
- O Jezu przepraszam , jestem Kate Scott , nie spodziewałam się Ciebie w takim miejscu. Jak fajnie że tu jesteś.
- Kate uspokój się.
- Zrobisz sobie ze mną zdjęcie i moge autograf?
- Jasne. Chodz tutaj.
Zrobiłam im wspólną sesje zdjęciową i Kate dostała autograf, biedne dziewcze wygnałam dalej do pracy przy stolikach co zrobiła z wielką niechęcią.
- Eh.. gdybyś ty tak się podczas naszego pierwszego spotkania cieszyła na nasz widok ale nie ty tylko pełen profesjonalizm... Eh..
- Stary znam ten ból , mnie przy pierwszym spotkaniu oblała piwem... wiec wiem jak ciężkie jest życie gwiazdy. - Powiedział klepiąć Payn' a po plecach.
- Oj przestańcie się nad sobą użąlać no.
- Liam czy my się użąlamy ?
- Ależ oczyuwiscie że nie.
- Eh... czy ja nie moge miec normalnych znajomych?
- Dobra to ja śmigam ogarnąć chłopaków , wiesz jak oni się długo pindżą i się zdzwonimy ok?
- Jasne. To na razie
- Pa truskaweczko, i na razie stary.
- Zabije go.
- Oj daj spokój na prawde słodko wyglądasz jak się wumienisz.
- Czy ty przypadkiem nie masz dzisiaj koncertu ?
- Mam.
- No właśnie. Może byś się przygotował?
- Jak mnie wyganiasz to już ide. Do zobaczenia w domu.
W końcu cisza i spokój. Można się wziąść do jakiejś pracy.


środa, 13 lutego 2013

Rozdział 8

Przed wami kolejny rozdział :) Liczę na komentarze :) Zmotywujcie mnie troche do pisania :)
Chciałam również przeprosić za wszelkiego rodzaju błędy.
Jeżeli chcecie być informowani i kolejnych rozdziałach przez TT to prosze podawać swoje nicki :)


- Żartujesz sobie? Co ty tutaj robisz?
- No wiesz... jakby nie patrzeć mogłbym Ciebie o to samo zapytać, po pierwsze to moje łóżko i mój pokój i co ty w nim robisz? Co prawda nie mam nic przeciwko pięknej dziewczynie w moim łóźku w mojej koszulce ale co tu robisz?
- Hm... śpie?
- To widzę a konkretniej?
- No wiesz Twoi nadopiekuńczy kumple nie pozwolili mi wrócić do mieszkania a miałam do wyboru albo spać u Ciebie albo z Harrym to wolałam jednak Twój pokój niż tego flirciarza.
- Ha ha ha - Roześmiał się Lou
- I chyba dobrze na tym wyszłaś
- Taaa, do momenctu aż mi się do łóżka nie wprosiłeś - Powiedziałam wytykając jezyk
- No przepraszam to łóżko jest moje , ale pozwolę Ci na nim spać ,nie miałbym sumienia Cię wyrzucać. Pojdę się przespać na kanapę. - chłopak się zbierał do wyjśćia...
- Louis..
- Tak ?
- Możesz spać w łóżku dzisiaj wyjątkowo Ci pozwolę w nim spać. - Powiedziałam uśmiechająć się
- Dobre sobie wyjątkowo pozwolisz? Wiesz, że to już drugi raz jak śpimy razem?- Powiedział patrząc mi w oczy.
- Eh.. zaczynamy od złej strony Louisie wiesz o tym? Najpierw powinny być randki, spacery a potem łóżko a nie od łóżka zaczynamy - Powiedziałam uśmiechając się, a Louis znowu wybuchną śmiechem
- Ciii.. bo ich obudzisz!
- I znowu mnie uciszasz... Eh.. mamy monotonny związek.
- Oj nie marudź i idź spać.. ej.. jaki związek?
- Oj żartuje a teraz dobranoc jestem padnięty po podróży. - Nachylił się nademna dając buziaka w czółko i odwrocił się do mnie plecami po drugiej str. łóżka.
Co to miało znaczyć "nasz zwiazke?" I ten buziak. Nie chce tego roztrzasać ale nie powiem przyjemne to było. Po chwili słyszałam juz miarowy oddech Louisa i sama usnełam z uśmiechem na twarzy.

Obudziła mnie czyjaś ręka na moim ramieniu. Odwróciłąm się ale w ciemności widziałam tylko Lousia.
-Mówiłaś przez sen.
- A coś ciekawego mówiłam?- Starałam się zachować spokoj ale mam nadzieje ze nie widział jak się rumienie na samą myśl o tym co mi się śniło
- Hm.. obstawiam że śniło Ci się to samo co mi…
- A co Ci się śniło?
Louis nie odpowiedział tylko przybliżył się do mnie jeszcze bardziej aż znalazłam się cała w jego ramionach , Lou powoli się zbliżał ku moim ustom, ciało z jednej strony krzyczało ze tego chce tego aż się rwało do ust Louisa ale rozum powtarzał cały czas „Znowu będziesz cierpieć” „ Zrani Cie” „ Pamietaj to gwiazda”. Gdy dotknął swoimi ustami moich ust byłam już  jego…czy mu się to podobało czy nie. Pocałunek nie trwał długo był delikatny i niepewny ale najprzyjemniejszy jaki kiedykolwiek dostałam.. Nie wiem co on ma za usta ale całuja świetnie. Gdy się od siebie oderwaliśmy żadne nic nie mówiło tylko w ciemności patrzylo sobie w oczy. Kolejny raz dziękowałam ze jest ciemno bo nie widać jak się kolejny raz rumienie. Dziewczyno masz 25 lat a zachowujesz się jak nastolatka… a po za tym tyle z mojej żelaznej zasady nie zakochiwania się w pracodawcach..
- O czym tak myślisz?
- Próboje sobie przypomnieć co mi się sniło
- Mogę Ci przypomniec – i znowu utonęłam w jego ramionach z jego ustami na swoich. Tym razem pocałunek był bradziej pewniejszy , głębszy , namiętniejszy… eh.. co ten człowiek ze mna robi?
Gdy się od siebie oderwaliśmy Lou tylko się uśmiechnął i położył się powrotem na poduszce.  Oboje usnęliśmy analizując to co przed chwilą się stało.

Trzecim razem gdy otworzyłam oczy obudzily mnie promienie słońca wpadające do sypialni Louisa, chłopak wciąż spał wtulony w swoja kołdrę i przykryty prawie po sam czubek głowy.  Wyśliznęłam się po cichu z łóżka żeby go nie obudzić i zeszłam na dół do kuchni gdzie zastałam Liama czytającego gazete.
- A ty co tak wcześnie robisz? Czemu już nie śpisz?
- Ja zawsze tak wcześnie wstaje, a ty czemu nie śpisz?
- A wiesz słonce mnie obudzilo i postanowilam zrobić dla was śniadanie niespodzianke ale dla Ciebie to już nie będzie niespodzianka , może mi pomożesz?
- Pewnie tylko powiedz co potrzebujesz i co chcesz zrobić.
- Potrzebuje chlebek , jajka , patelnie i olej .. zrobimy miłosne tosty
- Brzmi nieźle to już Ci wszystko przyniose i możemy pichcić.
W każdej z przygotowanych przez Liama kromek chleba wydrażyłam serduszka takie na wylot. Kanapeczka wylądowała na patelni i do środka wbiłam jajko. Wszystko się pieknie smażyło gdy do kuchni wszedł zaspany Niall.
- Co tak pieknie pachnie w środku nocy
- Niall jakim środku nocy jest już prawie 9 rano.
- Czyli środek nocy.
- Oj masz śniadanko i już nie marudź- Powiedziałam stawiając przed nim 2 kanapeczki już gotowe
- A co to za pyszności ?
- Miłosne tosty. Wiesz chce trafić do waszych serc przez żołądek
- Ej.. wiesz ze do mojego już trafiłaś nie ?
- To oddawaj talerz
- Ej.. to że trafiłaś nie znaczy że tam zamieszkałaś tak? Więc oddawaj jedzenie.
- Oj dobra się nie wściekaj.
Po chwili do kuchni weszli Zayn i Harry którzy prawie się zablokowali w futrynie bo chcieli obaj wejść
- Co tak pachnie z samego rana?
- Miłosne tościki- Powiedział Niall z pełna buzia
- Proszę chłopacy. – Powiedziałam podstawiając pod ich nosy tosty z serduszkiem w środku- Wiecie chce trafić do waszych serc przez żołądek
-  Wiesz że już w nim jestes?- Powiedzieli równocześnie
- Ej.. nie mówcie tak! Powiedziałem to samo i mi talerz chciała zabrać!- zaczął mówić i pokazywać jednocześnie Niall
Chłopacy spojrzeli po sobie i oboje cofnęli to co powiedzieli. Gdy cała 4 tak palaszowała aż im się uszy trzęsły robilam kolejna porcje dla Lou. Jak wstanie pewnie będzie głodny. I chyba myślami go ściągnęłam bo po chwili pojawił się w kuchni.
- Umieram z głodu.
- Lous- Krzyknał Harry- tak tęskniłem, zobacz co nam truskaweczka zrobi;a
- Harry!! – Krzyknełam na chłopaka a ten tylko się uśmiechnął
- No co ? Dla mnie zawsze będziesz słodką truskaweczką.- powiedział wytykając mi jezyk
- Bo Ci zabiore talerz!
- I tak już zjadlem.
On jest niemożliwy. Louis się tylko na nas spojrzał zdezorientowany ale gdy chciał coś powiedzieć wtrącił się Niall.
- Dzieki to było boskie już Ci mowielm jak bardzo Cie kocham?
- Tak Niall wczoraj. – Powiedziałam uśmiechając się do niego.
Louis chyba zrezygnował z tego co chciał powiedzieć podszedł do mnie i pocałował w czubek głowy i udał się na swoje miejsce przy stole.
- Możesz nam powiedzieć co to było ?- Powiedzieli chłopacy równoczensie
- Nic.
- Niastka?
- Ide się ubrać. – Odbarłam żeby się im nie tłumaczyć z tego gstu i uciekłam z kuchni.  


***
- Chłopacy wytłumaczycie  mi co tu się dzieje ? Nie było mnie zaledwie 24 h a tu takie rzeczy się dzieją? Najpierw znajduje Nastke w swoim łóżku potem słysze jak Harry mówi do niej truskaweczko a Nill dwa razy wyznał jej miłość.- Wyrzucił z siebie Louis 
- To może ty nam powiesz co ten buziak znaczył co? Do czego doszło między wami w nocy- Spytał Harry
- Nic..
- No mów!
- Oj no wracam do domu idę zmeczony do siebie do pokoju a gdy chce sie położyć do łóżka to jakies oczy się we mnie wlepiają nie dość że prawie zawału dostałem to się jeszcze okazało że to Nastka ... gdy już usneliśmy to obudziło mnie jej gadanie w nocy i później jakoą tak wyszło że no się całowaliśmy o... 
- Uuuu...stary , czyli co mamy nowego lokatora?
- Czy was porabało do reszty?  To teraz może mi ktoś powie co tu robi Nastka?
- Hm.. Chciałem się jej odwdzięczyć za to że nas wtedy przekimała...
- Czemu my nic nie wiemy?- Spytał Liam
-Do długa historia i na później... więc ja zaprosiłem do nas... i była kolacja i pograliśmy troche i obraziła mnie ze 2 razy... i bylo późno i nie chcieliśmy żeby wracała do domu w nocy a że Ciebie nie było to pozwoliłem jej spać u Ciebie.


Gdy stanęłam w drzwiach od razu rozmowy ucichły. 
- Co mnie obgadujecie.. Nie ładnie 
- My Cię nie obgadujemy.
- Nie? Schodząc po schodach chyba ze trzy tazy usłyszałam swoje imię. 
-eee... mówiliśmy Louisowi że tańczysz lepiej od Zayna. 
- Eh.. tańczy lepiej od nas ... gotuje dobrze... zamieszkaj z nami- krzyknął Niall
- O nie co to to nie nie będę z wami mieszkać. Przecież to dom wariatów jest! A tak przy okazji panowie który jest chętny odwieść mnie do pracy ?
- Przecież my dzisiaj nie mamy z Toba zajeć 
- A czy ja mowie o pracy z wami? 
-Nastka za mało Ci płacimy ?  Nie starcza Ci na życie, że musisz chodzić do drugiej pracy?
- Nie wy mi płacicie tylko pan Cowell
- A kto zarabia na utrzymanie pana Cowella? - Spytał sarkastycznie Harry
- No racja ale nie o to chodzi.
- A o co ?
- Po prostu to co u was zarabiam praktycznie wpływa na moje konto ale fizycznie całe wynagrodzenie przelewane jest automatycznie do Polski. A to co zarabiam u Molly starcza mi żeby się tu utrzymać.
Chłopcy spojrzeli po sobie i już nic nie powiedzieli. Nie chcieli chyba mnie naciskać a ja nie chciałam im się wyżalać ani za bardzo otwierać , nie teraz może kiedyś.
- To co któryś chętny?
I znowu rownocześnie spojrzeli po sobie. Czy oni stoja przed lustrem i ćwicza to żeby sie synchronizować czy co ?
- Dobra to ja ide zamówić taksowkę
- Nie o to chodzi tylko po prostu nie mamy 6 osobowego samochodu tutaj.. będziesz musiała siedzieć komuś na kolanach.

Oczywiście musiałam wylądować na kolanach Louisa. Liam i Zayn wyparli się tym że mają dziewczyny i to nie wypada.. Niall akurat siedział z przodu i a Harry prowadził tak że nie miałam wyboru.
- Harry skręć następna w prawo a potem w lewo
- Się robi.
Gdy dojechaliśmy na miejsce Chciałam się z chłopakami pożegnać ale oni już się odpinali z pasów i wychodzili z samochodu
- Co wy robicie?
- Idziemy z Toba musimy zobaczyć jak pracuje nasza pani trener.
- Nie odwiodę was od tego pomyslu?
- Nie - odpowiedział mi churek
- Tylko mi wstydu nie przynieście.
- My ? Nigdy

Gdy Molly mnie ujrzała od razu się serdecznie przywitała.
- Molly pozwolisz że tą piątke gdzieś ulokujemy zdala od klientów i w z tyłu sali?
- Oj z tyłu nie ma już miejsc zapraszam panów tutaj do stolika.
Posadziła ich na widoku tak że jak będę chodzić między stolikami to będę misiała koło nich przejść. Gdy chłopacy się już usadowili podeszłam do nich wraz z Molly i ich sobie przedsawiłam
- Molly to jest właśnie ten zaspół z ktorym pracuje ... a po koleji to ten przy oknie to Zayn na przeciwko Liam Obok Liama siedzi Niall A Ci dwaj to Louis i Harry
- Chłopcy To jest Molly
- Miło mi was poznać panowie. Anastazja zaraz wam coś do picia przyniesie. Chodź kochanie pomożesz mi.
Udałam się z Molly za ladę przygotować coś do picia chłopakom.
- Dobra to który Ci się podoba? - Molly zachowywała się jak nastolatka.. oczy jej się świeciły i co miałam zrobić?- Powiedz to ten w loczkach ? Jest słodki.
- Nie , to jest najlepszy kumpel Louisa i właśnie on mi się podoba.
- Słodziutki.
- Wiem.
- Dobra a teraz opowiadaj jak się wczoraj bawiłaś.
Opowiedziałam Molly wszystko co się wczoraj stało omijając całowanie się z Louisem. Jednocześnie zaniosłam chłopakom ich napoje i przez najblizsza godzine musiałam wytrzymac ich wzrok na sobie i ciche docinki ze mam śliczny fartuszek itp. Do tego Louis cały czas wodził za mną wzrokiem.  Dzieki Bogu po godzinie zadzwonił ktoś do nich i musieli uciekać a ja moglam w spokoju pracowac dalej.

sobota, 9 lutego 2013

Rozdział 7


W końcu coś udało mi się napisać :) Mam nadzieje że wam się spodobają moje wypociny. I zapraszam do komentowania ! Rodział długi taki jaki był obiecany. Przepraszam za wszelkie błedy ale zwarzywszy która jest godzina to mogłam coś przeoczyć. Miłego czytania ! 




Następnego dnia ledwo zwlekłam się z łóżka ale to wina Setha, siedzieliśmy do późna rozmawiając. Będę nie przytomna na zajęciach z chłopcami no ale nic jak mus o mus.. I jeszcze po południu do Molly jej pomóc. Wzięłam  szybki prysznic i pobiegłam na zajęcia. Po drodze kupiłam sobie jakieś śniadanie i kawę.

W drodze na salę dostałam tel.
- Cześć piękna!
-Cześć piękny!
- Siostra słuchaj mogę wpaść do Ciebie bo będę przejazdem w Londynie. A po za tym stęskniłem się za swoją przyjaciółką.
- Jasne ja Cię przygarnę zawsze! Tylko wiesz że musze pracować nie ?
- Nie no spoko zajmę się sam sobą.
- To kiedy mogę Cię się spodziewać?
- W przyszły weekend?
- Dobrze, zrobię nasze ulubione danie. Przyjechać po Ciebie na lotnisko?
- Nie , trafie sam. Podeślij mi potem tylko adres .
- ok.
- Dobra to jesteśmy umówieni, ja uciekam na próbę
- Na razie.

I tyle z naszej rozmowy... no tak przecież Kamil był gwiazdą w Polsce nie taką jak chłopcy . Kamil gra muzykę tylko dla wąskiego grona ludzi. Zresztą nasza przyjaźń zaczęła się w dziwny sposób. Razem z przyjaciółmi z Lo pojechaliśmy na koncert Kamila który odbył się w jednym z dużych miast w Polsce. Staliśmy pod scena i dobrze się bawiliśmy. Akurat spotkałam tam swojego chłopaka który był ze swoją dziewczyną jak się potem okazało i to nie byłam ja. Gdy zobaczyłam jak się do siebie migdalą zrobiłam w tył zwrot i wpadłam na Kamila.. ten jak zobaczył w jakim jestem stanie zapomniał o rozlanym drinku i zaprowadził mnie gdzieś w odosobnione miejsce gdzie był spokój, okazało się że zabrał mnie na backstage. Zaopiekował się mną dał chusteczkę bo ryczałam jak głupia i było mi wszystko jedno co się ze mną stanie skoro moja miłość właśnie mnie zdradziła.  Przynajmniej tak wtedy myślałam. Po chwili gdy się cała trzęsłam  od płaczu poczułam czyjeś ramiona które mnie obejmowały gdy podniosłam wzrok zobaczyłam przez zaszklone mgłą oczy dredy i piękny uśmiech Kamila. Wtuliłam się w niego bo to jedyne co teraz potrzebowałam. Później już nasza przyjaźń nabrała tempa. Kamil przekonał mnie jaka świnia była z mojego chłopaka i żebym go rzuciła bo lepiej żebym była sama niż z kimś kto mnie zdradza. Próbował mnie przekonać do wychodzenia z domu .. nawet na zwykłe spacery. Przyjeżdżał tyle kilometrów co tydzień w weekend żeby mnie wyciągnąć z dołka w jaki wpadłam. Wiele mu zawdzięczam i tęsknie za nim tutaj zawsze mogłam na niego liczyć. A teraz ma przyjechać i znowu się zobaczymy . Na samą myśl miałam uśmiech od ucha do ucha.

- Ej..Nastka co tak suszysz ząbki od rana?
- A co Harry nie można się uśmiechać samemu do siebie ? Po za tym może mam powody?
- uuuu - rozeszło się po sali- Kto jest tym szczęściarzem?
- Nie Twój interes Zayn. A teraz proszę w szeregu i kolejno od...ej.. brakuje mi ty Louisa gdzie on jest? Harry?
- Lou pojechał do domu.. do Doncaster .. musi coś przemyśleć.
- No ok to panowie rozgrzewka a potem lekko atletykę wam zaserwuje
Liam się ucieszył bo to jego mocna strona jak się potem okazało.
- Liam zajmiesz się chłopakami? Tzn będziesz miał na nich oko żeby sobie krzywdy nie zrobili?
- Jasne ! Liam ma władze ,słuchać dzieciaki...
Takiego Liam’a nie znałam , ale wiem że pod okiem Liam’a  nic im nie grozi...chyba. Sama natomiast wyciągnęłam z kieszeni telefon i nabazgrałam sms.



DO: Louis Tomlinson

Lou opuszczasz zajęcia nie ładnie.
Po kilku minutach odstałam odpowiedź zwrotna

OD: Louis Tomlinson
Niestety... musze coś przemyśleć ale obiecuje że na następnych się pojawię.
DO : Louis Tomlonson
Trzymam za słowo! Miłego pobytu w domu.
OD : Louis Tomlinson
Dziękuje :*


Hm.. ciekawe co miał oznaczać ten buziak... no nie ważne.. Patrzyłam jak chłopacy są dyrygowani przez Liam’a i po za kończonym treningu gdy chłopcy szli do szatni podszedł do mnie Harry.
- Hej  Curly , co tam ?
- Słuchaj pamiętasz że jeszcze musze Ci się odwdzięczyć za to że mnie przygarnęłaś. Nie ma może i Lou ale zapraszam Cię do nas wieczorem co ? Posiedzimy jakiś film obejrzymy czy coś się jakąś domówkę zrobi co?
- Wiesz Harry nie musisz mi się odwdzięczać za to ale z chęcią przyjmę zaproszenie.
- Dobrze to może ja po Ciebie podjadę tak koło 20 ?
- Pasuje mi a jakiś strój obowiązuje czy na luzie? - Spytałam z uśmiechając sie do chłopaka
- Na luzie zresztą ty nawet w dresie będziesz ślicznie wyglądać.
Poczułam jak moje policzki przybierają odcień purpury, spuściłam zaraz wzrok w podłogę i stwierdziłam że w tym momencie moje trampki są najciekawszym zjawiskiem na świecie.
- Harry nie zawstydzaj mnie dobrze?
- Nawet jak się rumienisz jesteś śliczna.
- Głupol... już uciekaj mi stąd bo chce się przebrać a ty idź pod prysznic i widzimy się wieczorem.
- Do zobaczenia wieczorem truskaweczo. - Chłopak się uśmiechną i puścił mi oczko
- Harry!!! - Krzyknęłam za nim ale już go nie było.

Ten to ma tupet no... Podrywa starsze od siebie...

Po treningu z chłopakami pobiegłam do Molly jej pomóc w kawiarence. Tam czas mi zleciał na prawdę szybko i nawet nie wiem kiedy obie stałyśmy już przy zamkniętych drzwiach i się żegnałyśmy.
- To baw się dobrze moja droga , i jutro nie musisz przychodzić jakoś sobie dam rade jak nie będziesz w stanie wstać do pracy.
- Daj spokój Molly przyjdę jutro .
- To do zobaczenia.
- Miłego wieczoru .
Patrzyłam jak Molly powolnym krokiem oddala się od kawiarenki a sama poleciałam w drugą stronę żeby się jakoś ogarnąć, wstąpiłam jeszcze do sklepu po jakieś dobre winko i pobiegłam do domu. Zdążyłam się ubrać w jakieś luźniejsze rzeczy i od razu usłyszałam pukanie do drzwi.
- Cześć Harry, to co idziemy?
- Jeżeli jesteś gotowa?
- Jasne że jestem !- Zgarnęłam torebkę i klucze i już siedzieliśmy w samochodzie loczka.
Przez całą drogę wpatrywałam się w budynki które mijaliśmy jadąc ulicami Londynu. Harry opowiadał mi co w każdym budynku się znajduje, opowiadając tak podjechaliśmy pod niewielki budynek ogrodzony wysokim płotem. Spodziewałam się wielkiego napisu " Tu mieszka One Direction" albo tłumu napalonych fanek ale nie, była cisza i spokój.
- Nad czym się zastanawiasz? Spodziewałaś się wypasionej chaty ociekającej złotem i tłumu napalonych fanek?
- Oprócz tej ociekającej złotem chaty szejku to tak oczekiwałam tłumu napalonych fanek i wielkiego przepychu ale jednak widzę zwykły dom.
- To może Ci pokaże nasze skromne domostwo ?
- Jestem za..
- To zapraszam , będę Twoim przewodnikiem !
- I tak nim jesteś już od 15 min, więc słucham dalej .
- No więc przed panią znajduje się budynek wybudowany nie wiadomo kiedy... trzeba by było sie spytać właściciela. Czyli mnie ale ja i tak nie wiem kiedy więc przejdźmy dalej. Dom posiada 8 pokoi z łazienkami kuchnie jadalnie salon... - i w tym momencie przestałam słuchać Harry’ego tylko obejrzałam się do okoła siebie. Dom może i nie był jakiś piękny ale miał klimat, widać że był stary. Od strony frontowej obrastał go bluszcz tak że nie mogłam stwierdzić jakiego jest koloru. Było tylko widać duże okna które wychodzą na ulice.
- Ej.. Nastka idziesz?
- Yyyy...już idę.
Poprowadził mnie na tyły domu gdzie znajdowało się wejście obok dużego tarasu wychodzącego na przepiękny ogród.
- Harry jak tu pięknie.
- Dziękuje. Sam zadbałem aby wszystko było tak jak sobie wymyśliłem to moja inwencja Twórcza.- Uśmiechnął się dumny.
- Masz wyczucie smaku.
- Dziękuje a teraz już chodź bo robi się chłodno a chłopacy czekają pewnie na Ciebie z utęsknieniem.
Weszliśmy do mieszkania od strony tarasu od razu znaleźliśmy się w przestronnym salonie. Na ścianach wisiały obrazy znanych malarzy, a meble były stare , wręcz antyczne, jednocześnie widać było w tym domieszkę nowoczesności, na przeciwnej ścianie gdzie znajdowały się obrazy wysiał wielgachny telewizor pierwszą moją myślą było " Zajął by całą ścianę w moim mieszkaniu" pod telewizorem stał stolik z różnymi konsolami a nad nim wisiała półeczka z grami. No tak to są jeszcze dzieci . Z kuchni dobiegły mnie i Harr’ego jakieś krzyki. Usłyszałam że Niall na kogoś krzyczy.
- Poczekaj chwile uspokoję ich.- Powiedział Harry udając się w kierunku z którego dobiegał głos Niall’a.
Po chwili pojawiła się cała czwórka uśmiechnięta od ucha do ucha tylko Niall miał posępną minę.
- Nialluś kochanie co się stało?
- Zayn zjadł mi Nutelle.
Zayn tylko westchnął nic nie mówiąc. Ja natomiast zaczęłam grzebać w torebce i wyciągnęłam z niej czekoladę orzechową.
- Niall może to i nie jest Nutella ale masz - Podałam chłopakowi tabliczkę czekolady.
- Już Ci mówiłem jak bardzo Cię kocham?
- Chyba nie ale to miłe.
Niall rzucił się z czekoladą na kanapę na którą po chwili klapnął i Zayn.
- Oni nie mają za grosz wychowania- Powiedział Liam podchodząc do mnie i całując w policzek.
- Nie przejmuj się , a tak przy okazji chciałabym  w Twoje ręce przekazać mały prezent. - Wyciągnęłam z torebki dwie butelki wina. - Może i nie jest z najwyższej półki ale chyba jest dobre, przynajmniej tak powiedział sprzedawca.
- Będzie idealne do kolacji prawda Harry?
Loczek tylko przytaknął na słowa Liam’a i skierował się w moją stronę. - A w moje ręce do przekażesz?
- Powierzyłam Ci swoje życie wsiadając do Twojego samochodu!
Chłopacy wybuchli śmiechem a Harry założył ręce na piersi i zrobił obrażoną minę.
- Zobaczysz odgryzę Ci się !- Przesolę Ci obiad!
- Ty gotujesz? - Spytałam z niedowierzeniem
- Nie denerwuj mnie kobieto ! - Powiedział wychodząc w kierunku z którego wcześniej było słychać Niall’a
- Ej.. co on taki drażliwy?
- Powiedziałaś , że źle jeździ i w dodatku zdziwiłaś się że gotuje a potrafi w kuchni zrobić cuda.
- Eh.. pójdę do niego.
Nie było trudno trafić do kuchni bo podążałam za głosem Harry’ego który właśnie coś śpiewał gotując. Stanęłam w drzwiach ale Harry był tak pochłonięty tym co robi że nawet nie zwrócił na mnie uwagi, chwile przysłuchiwałam się jak śpiewa aż przyłapał mnie na tym i uśmiechnął się delikatnie.
- Masz piękny głos Harry.
- Dziękuje.- Powiedział oschle. Ajć wciąż się gniewa.
- Harry posłuchaj nie chciałam Cię urazić tym że źle jeździsz to tak nie jest  , po prostu chciałam się odegrać za tą truskaweczkę dzisiaj rano. - Widziałam jak kąciki ust Harry’ego drgają ale nadal starał się zatrzymać poker face, oj no już się nie dąsaj i powiedz że mi nie przesolisz jedzenia...
- Nie przesolę, i się nie dąsam
- To co zgoda?
- Zgoda- Uśmiechnął się już od ucha do ucha i znowu zaczął podśpiewywać  pod nosem.
- A powiesz mi co tak ładnie pachnie ?
- Nie, dowiesz się w swoim czasie.
- No ok a może Ci w czymś pomóc?
- Możesz wyjąć z tamtej szafki talerze i z tamtej kieliszki do wina a tutaj masz sztućce.
Zrobiłam to o co mnie prosił i wyjęłam wszystko, następnie oboje udaliśmy się do jadalni w której stał wielki podłużny stół na 12 osób jak nie więcej. Rozłożyliśmy z Harry’m obrus i zastawę. I zawołaliśmy wszystkich na kolacje. Po kolacji udaliśmy się wszyscy spowrotem do salonu i klapneliśmy na kanape. Ledwo co się zmieściliśmy wszyscy w 5.
- Jestem pełna!
- Nie tylko ty
- Ja to bym zjadł jeszcze trochę... uwielbiam jak Harry gotuje
- Niall przestań! Jak mi ktoś wspomni o jedzeniu zabije- powiedziałam opierając głowę o oparcie.
- Trzeba za chwile jakoś zrzucić te zbędne kg.
- Co proponujecie? - Spytałam ledwo podnosząc głowę.
- Tam stoją konsole i tam gry wybierz sobie coś.
Rzuciłam okiem na stolik przedemną i zobaczyłam swoją ulubioną konsole potem szybki rzut na gry i już wiedziałam co chce.
- Zagrajmy w JUST DANCE 4 na Wii
- Ok nie ma sprawy
Po 30 min takiego błogiego lenistwa Niall rzucił się na konsole mówiąc że mu się nudzi i trzeba już teraz w tej chwili pograć, co robić wciąż jeszcze ociężali po piersi z kurczaka po hawajsku z ananasem i serem. Odpaliliśmy gre i Niall zaczął przeskakiwać po piosenkach aż w końcu natrafił na One direction..
- Niall zatrzymaj!
- Co się stało?
- Nic zatańczmy do waszej piosenki zobaczymy który z was jest lepszy.
- Chłopacy spojrzeli po sobie i od razu poderwali się do wiilotów. Najlepszym tancerzem okazał się Zayn.
Graliśmy tak do późna aż w końcu padałam ze zmęczenia.
- Chłopacy ja chyba będę się już zbierać dzięki za ten wieczór.
- A ty gdzie się wybierasz? Zostajesz na noc.
- Nie będę wam tu przeszkadzać , pójdę do siebie
- Nie będziesz sie włóczyć w nocy po Londynie. - Powiedział Liam jak zwykle najodpowiedzialniejszy.
- Wezwę taksówkę.
- Daj spokój możesz tutaj spać.
- Nawet nie mam nic na przebranie ani do spania.
- O to się nie martw , mu Ci coś pożyczymy. No nie daj sie prosić
- No ok , zgoda.
I tak o to spędziłam swoja pierwsza noc w domu chłopaków z 1d. Harry zaoferował się ze zaprowadzi mnie do pokoju ale nie uprzedził ze to pokój jednego z nich.
- Wybacz że będziesz musiała spać w pokoju Louisa ale reszta pokoi nie ma jeszcze lóżek bo dopiero niedawno sie tu przeprowadziliśmy , a z racji  że jego nie ma to możesz spać u niego chyba że wolisz z którym z nas. Tzn Liam i Zayn odpadają bo maja dziewczyny ale jest jeszcze nasza dwojak.
- Harry nie za galopywuj się za bardzo, starczy mi ten pokój. Tylko musisz mi coś dać do spania.
Chłopak podszedł do szafy Louisa i wyciągnąć z niego koszulkę i podał mi ja.
- Tam masz łazienkę i świeże ręczniki, jakbyś czegoś potrzebowała mam pokój na przeciwko możesz wpaść  jak sie będziesz bała.
- Harry flirciarzu dobranoc. - Powiedziałam dając mu buziaka w policzek. - Idź do siebie już.
- Dobranoc truskaweczko.
- Harry!
- No co ?
- Eh.. nic.
Przebrałam się w to co mi dał Harry i poszłam do łazienki się jakoś ogarnąć potem wskoczyłam do miękkiego łóżka Louisa które pachniało jego perfumami. Wtuliłam sie w jedna z wielkim poduch jakie były na łóżku i nawet nie wiem kiedy zasnęłam. Obudził mnie dopiero jakiś ruch i szelest w pokoju ale zrzuciłam to na wyobraźnię i próbowałam usnąć spowrotem lecz zlękłam się jeszcze bardziej gdy poczułam jak materac koło mnie się ugina odwróciłam się szybko zobaczyć kto to jest i moim oczom ukazał się... 


poniedziałek, 28 stycznia 2013

Ogłoszenie parafialne

Przepraszam że nie pojawia się tutaj ostatnio nic nowego , ale mam sesje w tym tygodniu i jednak trzeba się pouczyć bo od tego zależy moja ocena na dyplomie. I w dodatku piszę jeszcze prace licencjacką tak że nie mam za bardzo czasu ale obiecuje że za 2 tygodnie pojawi sie kolejny rozdział i postaram się żeby był na prawde długi :)

I tak przy okazji chciałabym zaprosić was na bloga kumpeli na którym jest nowe opowiadanie które pisałam razem z nią już jakiś czas temu i teraz wyszło na światło dzienne. Nie będę pisać o czym ono jest sprawdźcie sami to taka rękompensata za to że u mnie się nic nie pojawia ale obiecuje nadrobie zaległości :)

Więc zapraszam na: 



http://fifi1d.blogspot.com/

Liczę że podzielicie się z nami waszą opinią :) 

A teraz zmykam do nauki :) Miłego czytania dziewczyny :* 

piątek, 11 stycznia 2013

Rozdział 6

Czego zapomnieli Ci dwaj..
- Czego zapomnieliście- Powiedziałam nie patrząc na osobnika stojącego w moich drzwiach. 
- Ja niczego....
- Seth? Coś się stało? Co ty tu robisz?
- Znasz może taki zespół jak one direction? - Spytał bez ogródek
- Yyy..znam...tzn. kojarzę.. a co ?
- Bo właśnie miałem omamy że 2 z nich wychodziło z Twojego mieszkania
- To nie były omamy Seth.
- Co? Co oni robili u Ciebie?
- Yyy.. spali?
- Potrafisz powiedzieć coś co ma więcej niż jedno słowo?
- tak,- chłopak spojrzał na mnie z powątpieniem -znam
- No więc słucham co Cię z nimi łączy?
- Pracuje dla nich.
- Porozmawiamy jak wrócę z pracy. Teraz się spieszę bo mam spotkanie z nowym szefem kuchni. Zresztą dawno się nie widzieliśmy tak że może wpadnę do Ciebie i zrobię jakąś kolacje?
- Jasne. Może tak koło 20?
-Tak, pasuje.

Seth pobiegł do pracy a ja zaczęłam się szybko szykować również do pracy. W końcu to mój pierwszy dzień u Molly. Wskoczyłam w wygodne jeansy i koszule do tego jakieś buciki na delikatnym obcasie w końcu będę biegać miedzy stolikami to musi mi być wygodnie. Jeszcze jakiś delikatny makijaż i dalej w drogę do restauracji. Wybiegłam z domu i już po 30 min stanęłam przed małą restauracyjką tak jak ostatnio wywarła znowu na mnie wrażenie. Weszłam do środka i przywitałam się z Molly.
- Gdzie mogę zostawić swoje rzeczy?
- Wejdź na zaplecze tam są szafki, na stole leży kluczyk do twojej schowaj tam rzeczy i obok kluczyka leży fartueszek. A gdy już będziesz gotowa to przyjdź do mnie to Ci wszystko pokaże.
- Dobrze.
Weszłam na zaplecze i szybko się przebrałam. Molly mi pokazała co gdzie jest i co do czego służy. Dzisiaj stałam przy tzn. barze śniadaniowym. Przed południe zleciało nawet nie wiem kiedy. Molly co jakiś czas przychodziła i mówiła co mam robić i co poprawić. Zresztą robienie kanapek to żadna filozofia. Gdy miałam chwile na odetchnięcie zanim Molly posłała by mnie na stoliki po zbieranie zamówień otrzymałam sms.
OD: Nieznany numer
Jeszcze raz dzięki za to że nas przenocowałaś, Paul by mnie i Lou a raczej mnie udusił gołymi rękoma.
DO: Nieznany numer.
Domyślam się że to ty Harry tak? I rozumiem że nr masz od Lou?
OD; Harry Styles
Nie, menager nam dał jakbyśmy nie mogli się spotkać na zajęcia bo nam by coś wypadło.
DO: Harry Styles
Ok. Rozumiem. I nie ma za co moja kanapa zawsze Cie przygarnie.  
OD;Harry Styles
Będę pamiętał i jeszcze raz dziękuje. Aaa i Louis Cię pozdrawia.
DO: Harry styles
Też do pozdrów. 
Uśmiechnęłam się na słowa Harry'ego że Louis mnie pozdrawia. Pomyślałam że chyba mnie lubi. Co wprawiło mnie w jeszcze większą euforie. W końcu podobał mi się ten chłopak. Z rozmyśleń jednak wyrwała mnie Molly.
- Chłopak?
- Słucham? Spytała zaskoczona jej pytaniem. 
Kobieta wskazała na tel . - Tak się uśmiechasz do tego aparatu. 
- Aaaa nieee, kolega pisał.
- Anastazjo chodź coś Ci pokaże.
Molly zaprowadziła mnie do ściany pełnej zdjęć w ramkach. Było tam pełno jakiś osób i na środku wisiało duże zdjęcie pary.
- Widzisz kochana. Dobrze Ci z  oczu patrzy. Widzisz na tym dużym zdjęciu jestem ze świętej mężem.  Przeżyliśmy razem 50 lat, niestety on pierwszy mnie opuścił. Był chory. I stary. uśmiechnęła się na wspomnienie swojego męża nawet starego i schorowanego. Kochałam go był moim pierwszym chłopakiem, najlepszym przyjacielem z dzieciństwa znaliśmy się całe życie. Razem założyliśmy ta restauracyjkę i razem o nią dbaliśmy. Chcieliśmy żeby ludziom którzy tu przychodzą kojażyła się z domem. A teraz sama muszę o wszystko dbać. No od dzisiaj mam Ciebie tak ze myślę że będzie mi łatwiej .
- Na pewno Molly.
- Oj nie przerywaj mi, powiedziała z udawanym gniewem. Chciałam Ci po prostu powiedzieć że miłość przyjdzie z czasem a czasami zaczyna się ona od przyjaźni.
- Molly to na prawdę tylko kolega. Zresztą podoba mi się jego przyjaciel.
- Ah ta dzisiejsza młodzież. No cuż musimy wracać do pracy bo nam się goście niecierpliwa kochaniutka.
Reszta dnia zleciała nawet nie wiem kiedy. Molly pomagała mi w pracy a ja dawałam z siebie wszysko co mogłam żeby jej jakoś pomoc i pokazać że  się nadaje i szybko się uczę. Dochodziła już 19:30 tłoku w restauracji nie było już i Molly kazała mi iść do domu i spotkamy się po jutrze. Zgarnęłam wszystkie swoje klamoty i poleciałam do domu w końcu na 20 byłam z Sethem umówiona.
Równo o godzinie 20 usłyszałam pukanie do drzwi. Seth się sam wprosił jakby do siebie wchodził. Postawił siatki na blacie w kuchni i zaczął pichcić coś dobrego. Z racji że w "naszym związku" to on rządzi w kuchni ja się nie wtrącam. Podałam mu tylko kieliszek z winem i patrzyłam jak piękne zapachy unoszą się po mieszkaniu. Rozglądałam się do okoła gdy mój wzrok padł na czymś przezroczystym co leżało na stole w pokoju. Po bliższym obejrzeniu przedmiotu doszłam do wniosku że to nie należy do mnie tylko wyciągnęłam tel i naskrobałam pięknego sms.
DO: Louis Tomlinson
Lou nie zostawiłeś czegoś u mnie? 
OD: Louis Tomlinson. 
Nie? A może jednak? 
DO: Louis Tomlinson
Trzymam w ręce coś przezroczystego z 5 kreskami kółkiem i na deskorolce i obstawiam że to Twoje słuchawki.
OD:Louis Tomlinson
To jednak coś zostawiłem... mogę po nie za chwile wpaść ? 
DO: Louis Tomlinson
Znasz adres. Czekam. 
-Z kim ty tak piszesz i co trzymasz w ręce? 
Usłyszałam głos Setha dobiegający z kuchni. 
- Słuchawki Louisa tego wiesz z one direction. 
- Aaaa.. własnie zastanawiałem się jak to się stało ze oni spali u Ciebie bo domyślam się że ofertę pracy to gdzieś znalazłaś ale to tez jest dziwne ze zatrudnili kogoś kto nie pracował nigdy ze sławnymi ludźmi. 
- Ej.. watpisze we mnie? - Powiedziałam obrazona
- Nie, nie wątpię po prostu to jest trochę dziwne
- Wiesz nie zastanawiałam się nad tym... ale odpowiadając na Twoje pytanie to po prostu za dużo wypili a raczej Harry wypił. I tyle koniec opowieści. 
- Skoro nie chcesz rozmawiać, to siadaj zaraz będzie kolacja. 


Minęło może 20 min a usłyszałam dzwonek do drzwi. Od razu wiedziałam kto to i serce zaczęło mi bić szybciej.. Kurcze co jest ? Wcześniej tak nie reagowałam na Lou. 
- Proszę- Zmusiłam się by mój głos niczego nie zdradzał i chyba się udało ale na prawdę poczułam zdenerwowanie.
Do mieszkania wszedł jak zwykle wystrojony jakby zszedł z czerwonego dywanu Louis. Uśmiechnął się szeroko na mój widok co odwzajemniłam od razu. Lecz gdy ujrzal Seth'a w kuchni jego uśmiech od razu z znikną i zmarszczył brwi. 
- Hej Louis proszę to chyba Twoje co?
- Dzięki wiesz ze wszędzie tego szukałem? W życiu bym nie powiedział ze zostawiłem je u Ciebie. 
- Widzisz w przyrodzie nic nie ginie. 
- Kolacja Anastazjo. 
-Aaaa..Louis to jest Seth ... Seth to jest Louis. 
Chłopacy się przywitali wymienili uściski dłoni 
- To ja wam nie będę przeszkadzał skoro macie kolacje. Na razie Nasti. 
- Na razie Lou do jutra. 
- Tak racja do jutra. Pa. 
I tyle było go widać.



-Dziwak jakiś z niego powiedział Seth. 
- czemu dziwak?
- Jak mnie zobaczył to się zaraz zmył. A może on jest zazdrosny czy coś? 
- No co ty Seth jesteś dla mnie jak brat. Pomogłeś mi się tutaj zaaklimatyzować. Nie możliwe żeby był zazdrosny. 
- A jednak. A teraz siadaj i jedz. Bo zaraz Ci ostygnie a zimne nie jest dobre. 
Może Seth miał racje? W końcu rządził się w mojej kuchni jakby był u siebie , ale z drugiej strony Harry zrobił dzisiaj rano to samo. Hm.. nie będę się nad tym rozwodzić. 

niedziela, 6 stycznia 2013

Ogłoszenie

Witam was...
Tak wiem tutaj powinien się pojawić kolejny rozdział ale niestety na razie go nie będzie.
Nie będzie go ponieważ mam taki zamęt teraz że nie potrafię się skupić na pisaniu.
Po pierwsze problemy w rodzinie, a po drugie prace licencjacką piszę tak że to też trochę czasu zajmuje.
Postaram się coś dodać jak się troche uspokoi.